Piacenza po raz pierwszy ma swojego reprezentanta w Final Four, a Sisley od trzynastu lat jest w europejskiej czołówce i czterokrotnie wygrywał już Ligę Mistrzów. Ostatnio przegraliśmy z nimi mecz w lidze włoskiej, ale to nas zbytnio nie martwi. Warto z nimi grać jak najczęściej, bo można się od nich wiele nauczyć. W sobotę będziemy jednak chcieli pokazać, że jesteśmy od nich lepsi - powiedział Lorenzetti. Szkoleniowiec Copry poinformował, że kontuzjowany w ligowym meczu z Sisleyem Ventceslav Simeonow wraca do zdrowia i jest szansa, że w sobotę pojawi się na parkiecie. - Nie znam się na leczeniu kontuzji, ale mam znakomity sztab medyczny, który robi wszystko, by Simeonow był zdolny do gry. Mam też nadzieję, że polskie noce pomogą mu szybko wrócić do zdrowia - dodał Lorenzetti. Szkoleniowiec Copry powiedział, że przed rozpoczęciem turnieju można być pewnym tylko tego, że w finale zagra włoski zespół. Dodał, że jeżeli jego drużynie nie uda się pokonać ekipy z Treviso, to w finale będą za nich trzymać kciuki, gdyż chcą, żeby Puchar Europy pojechał do Włoch. "Mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwym trenerem, bo mój zespół zawsze podejmuje walkę z każdym rywalem. Bez względu na to, czy zespół wygrywa 3:0 czy też przegrywa 0:3, zawsze możemy spojrzeć sobie w oczy, gdyż nie zdarzyło się jeszcze, byśmy przegrali mecz bez walki" - podkreślił Lorenzetti. Kapitan Copry Vigor Bovolenta powiedział, że dla jego klubu występ w Final Four jest spełnienie snu, o którym zaczęli śnić kilka tygodni temu. - Później sen zaczął się materializować. Teraz zrobimy wszystko, by spełnił się do końca. Znamy siłę sobotniego rywala, ale przy maksymalnej mobilizacji jesteśmy w stanie z nim wygrać - powiedział Bovolenta. Mecz Copra Piacenza - Sisley Treviso rozpocznie się w sobotę o godz. 18.15.