Wlazły przyćmił uważanego za najlepszego atakującego świata Ivan Miljkovica. Reprezentant Polski zdobył 29 punktów, a Serb zapisał na swoim koncie 21 "oczek". - Nie wiem, czy byłem lepszy od Miljkovica. Takie porównania bawią najbardziej kibiców i dziennikarzy. Ja mam robić swoje i nie oglądać się na to co robi Miljković czy inny gwiazdor. Zresztą, on nie jest w najwyższej formie. Ten mecz stał na słabym poziomie, obie drużyny miały kłopot ze zgraniem - powiedział bohater wtorkowego spotkania w "Przeglądzie Sportowym". W reprezentacji Wlazły trenuje pod okiem Raula Lozano. W klubie również pracuje z Argentyńczykiem Danielem Castellanim. - To są dwaj zupełnie inni ludzie. Lozano równa się żywioł i emocje. Castellani jest spokojny i wyluzowany. W klubie nie ma takiej presji i rygoru jak w reprezentacji. Castellani tylko czasami się wkurza. U Lozano napięcie i presję czuje się właściwie przez cały czas - stwierdził Wlazły. Po wspaniałych dla biało-czerwonych mistrzostwach świata Wlazły nie miał czasu na odpoczynek. Trwają rozgrywki Ligi Mistrzów, a już w najbliższy weekend rusza Polska Liga Siatkówki. - Od trzech lat nie miałem normalnego urlopu. Nie jestem koniem pociągowym, mam słabszą budowę fizyczną niż inni gracze i boję się, że długo tak nie dam rady. Dlatego być może poproszę trenera kadry o przerwę. Na razie martwię się lekkim bólem w plecach, który pojawił się już w Japonii. Przeciwko Lube Banca musiałem zagrać, ale mecz z Jadarem Radom wolałbym obejrzeć z ławki rezerwowych - podkreślił atakujący mistrza Polski.