Dopiero zdecydowana interwencja policji i służ porządkowych przywróciła spokój na trybunach. Mecz finałowy rozpoczął się z półgodzinnym opóźnieniem. "To co zobaczyliśmy nie wyglądało zabawnie. Zamieszki i burdy, jakie wywołali kibice Iraklisu wyglądały bardzo groźnie, jeszcze czegoś takiego nie przeżyłem. Po wygranym meczu półfinałowym greccy fani dolecieli jeszcze dodatkowymi samolotami, było ich parę tysięcy. Słyszałem, że kibice greccy są groźni i nieobliczalni. Grałem już w hali w Iraklisu jeszcze ze Skrą, ale wtedy było spokojnie. Teraz pokazali na co ich stać, ale w tym złym tego słowa znaczeniu" - powiedział Winiarski na łamach "Sportu". Na szczęście sam mecz toczył się już bez przeszkód. Winiarski i spółka wygrali 3:1 i mogli cieszyć się z triumfu w tych prestiżowych rozgrywkach. "Liga Mistrzów w tym sezonie była dla nas bardzo ważna, mogę chyba powiedzieć, że była dla nas priorytetem. Po wywalczeniu mistrzostwa Włoch nie zamierzaliśmy spoczywać na laurach, marzyło nam się coś więcej, a z każdym wygranym meczem ochota na końcowy sukces rosła. Tegoroczna Liga Mistrzów układała nam się bardzo dobrze, trudniejsze podejścia zaczęły się po fazie grupowej, ale tak naprawdę cały jej przebieg był pod kontrolą. Teraz, z perspektywy zakończonych rozgrywek, mogę powiedzieć, że chyba ten sukces był nam pisany" - stwierdził reprezentant Polski.