Bogdanka LUK Lublin od początku sezonu przegrała tylko jedno spotkanie, z PGE Projektem Warszawa. I z ośmioma zwycięstwami na koncie plasuje się w czołówce tabeli PlusLigi, w czym duża zasługa Wilfredo Leona. Przyjmujący, który przed sezonem związał się z polskim klubem, regularnie punktuje i prowadzi swoich kolegów do kolejnych wygranych. Urodzony na Kubie zawodnik żyje jednak nie tylko siatkówką. Jego wielką pasją jest wędkarstwo, które dla 31-latka jest tak ważne, że ten chce zarażać nim innych. W przyszłym roku w Miliczu będzie nawet organizował "Siatkarski Kołowrotek", czyli imprezę, która ma łączyć w sobie siatkówkę plażową oraz wędkarstwo. "To pasja nie tylko dla mnie, ale też innych zawodników. Gdy łowimy, nie ma hałasu, jaki jest na hali. Nasz mózg od razu się relaksuje i jesteśmy na wolności. Podczas zawodów będzie rywalizacja, ale bardzo miła. Będziemy łowić i spędzać czas razem" - tłumaczył cytowany przez polsatsport.pl. Wilfredo Leon postawił na wędkarstwo. "Żona o tym wie" Teraz wicemistrz olimpijski postanowił nieco więcej opowiedzieć o swojej pasji w rozmowie ze Sport.pl. Jak wyjaśnił, zamiłowaniem do łowienia ryb jeszcze na Kubie zaraził go dziadek, a przyszły siatkarz po raz pierwszy łowił ryby w wieku około 7-8 lat. Siatkarz zdradził, że wędkarstwo do dzisiaj jest dla niego na tyle ważne, że stało się swego rodzaju rytuałem. To właśnie łowieniem ryb Leon zajmuje się po ważnych turniejach, nie inaczej było po zakończeniu igrzysk olimpijskich, z których 31-latek wrócił z medalem. Sportowiec może przy tym liczyć na wsparcie żony, która pozwala mu na to, by "znikał" na całe dni. Przy okazji rozmowy o wędkarstwie Leon wyznał, że jego największym marzeniem jest złowienie marlina. Swój wielki cel ma zamiar zrealizować już po zakończeniu występów w reprezentacji Polski. "W tym celu trzeba się wybrać do USA lub na Karaiby. I mieć dobry sprzęt" - dodał.