Wilfredo Leon na szerokie siatkarskie wody wypłynął jako reprezentant Kuby, ale od 2019 r. występuje w reprezentacji Polski. Ostatniego lata sięgnął z nią po największy jak dotąd sukces, czyli srebro olimpijskie w Paryżu. Już wcześniej jednak o przyjmującym zrobiło się głośno przy okazji transferu do Bogdanki LUK Lublin. Jednego z najlepszych siatkarzy świata ściągnął klub, który dopiero aspiruje do czołówki PlusLigi. Transfer okazał się jednak strzałem w dziesiątkę, bo z Leonem lubelski zespół wszedł na nowy, zdecydowanie wyższy poziom. Długo był niepokonany, zajmował nawet pierwsze miejsce w ligowej tabeli. Sprowadzenie Leona jest też dużym wydarzeniem marketingowym, które ściąga na Bogdankę LUK wiele oczu. Za Leonem wręcz szaleją kibice. Gdzie nie pojawi się reprezentant Polski, tam frekwencja rośnie. W samym Lublinie nie jest inaczej - internetowa sprzedaż biletów na niedawne spotkanie z ZAKS-ą Kędzierzyn-Koźle zakończyła się już po 14 minutach. Wystarczył niespełna kwadrans, by wszystkie wejściówki się rozeszły. Tłumy oglądały jego grę również w Częstochowie, gdzie oczywiście oprócz Leona kibiców do hali ściągnęły też świetne wyniki Steam Hemarpol Norwida. Ostatecznie spotkanie oglądało niemal cztery tysiące fanów. Po ostatnim gwizdku Leon zdradził, jak radzi sobie z popularnością nad Wisłą. Po każdym meczu gwiazdor kadry Nikoli Grbicia pozuje bowiem do dziesiątek zdjęć i rozdaje mnóstwo autografów. Poważna choroba polskiego siatkarza. Wypłynęły konkretne informacje Wilfredo Leon radzi sobie z popularnością. Ale tym razem był inny problem Akurat po spotkaniu w Częstochowie to sam przyjmujący nie mógł być zadowolony. Nie chodziło jednak o kibiców, a o wynik Bogdanki LUK. Mimo siedmiu asów serwisowych Leona - to jego nowy, osobisty rekord w PlusLidze - lubelski zespół zdołał ugrać tylko seta i przegrał z Norwidem 1:3. Chociaż to dopiero druga porażka Leona i spółki w tym sezonie, po późniejszej wygranej PGE Projektu Warszawa z Indykpolem AZS Olsztyn ten wynik kosztował ich spadek na trzecią pozycję w ligowej tabeli. "Każda drużyna tutaj potrafi grać w siatkówkę. Widzieliśmy mecz Będzina, który prawie bez problemów pokonał Nysę. Tak to jest, taki jest nasz sport. Rywale zagrali dobrze, my trochę gorzej, ale dalej jesteśmy bardzo wysoko w tabeli i trzeba się skoncentrować na następnym meczu" - kwituje 31-letni siatkarz. Pachniało sensacją w polskiej lidze. Drużynę uratował as Grbicia