Kiedy w 2018 roku Wilfredo Leon zamieniał Zenit Kazań na Perugię, z pewnością nie spodziewał się, że na pięć lat będzie musiał zapomnieć o tytułach w ligowych rozgrywkach. Choć Perugia jest jednym z najbogatszych klubów świata, a jej właściciel Gino Sirci lekką ręką sprowadza do drużyny kolejne gwiazdy, jak dotąd urodzony na Kubie przyjmujący ani razu nie zawiesił na szyi złotego medalu za mistrzostwo Włoch. Katastrofą zakończyły się zwłaszcza poprzednie rozgrywki, gdy Perugia przegrała półfinał Ligi Mistrzów z Grupą Azoty ZAKS-ą Kędzierzyn-Koźle, a potem zawiodła w play-offach ligi włoskiej. Efektem był brak kwalifikacji do jakichkolwiek europejskich pucharów, mimo że w fazie zasadniczej drużyna biła rekordy. W tym sezonie jest już zdecydowanie lepiej. Drużyna Leona i Kamila Semeniuka zdobyła Puchar Włoch, wygrała Klubowe Mistrzostwa Świata, a potem zakwalifikowała się do finału SuperLegi. W półfinale po czterech meczach pokonała Allianz Milano. Jej finałowym rywalem niespodziewanie została Monza, która pokonała broniący tytułu Itas Trentino. I już w pierwszym meczu finałowym postawiła się również Perugii. Alarmujące słowa na temat tego, co dzieje się z Wilfredo Leonem. "Ma chyba większe kłopoty" Perugia miała problem. Wilfredo Leon bohaterem ostatnich akcji Leon rozpoczął finał wśród rezerwowych. W tym sezonie przyjmujący reprezentacji Polski najpierw długo się leczył - miał kłopoty z kolanem - a teraz dopiero wraca do formy. Zdaniem trenera Angelo Lorenzettiego na razie nie prezentuje na tyle dobrej dyspozycji, by występować w podstawowej szóstce drużyny. Dlatego na przyjęciu obok Kamila Semeniuka rozpoczął Ukrainiec Ołeh Płotnicki. Długo prezentował się bardzo dobrze, choć i Polak mocno przyczynił się do tego, że Perugia wygrała dwa pierwsze sety. Monza nie poddała się jednak bez walki, w pierwszej partii gospodarze wygrali dopiero po grze na przewagi 27:25. Wyrównany był także trzeci set, ale w nim końcówkę wygrała Monza. W czwartym Perugia długo prowadziła, ale w końcu dała się dogonić. Po dwóch nieudanych akcjach Płotnickiego był remis 18:18. I wtedy Lorenzetti poszukał ratunku przed nadciągającym tie-breakiem u Wilfredo Leona. Do tej pory reprezentant Polski głównie stał w kwadracie dla rezerwowych. Pojawił się tylko dwa razy, na krótkie zmiany na zagrywkę. Po wejściu zaczął jednak od dokładnego przyjęcia, po chwili zdobył pierwszy punkt atakiem. Kluczowe były jednak zagrywki Leona. Jego as serwisowy pozwolił przełamać rywali i wrócić na prowadzenie. Ostatecznie Perugia wygrała 25:23 i zrobiła pierwszy krok w kierunku upragnionego mistrzostwa Włoch. Po ostatnim gwizdku wniebowzięty był zwłaszcza Sirci. To ostatnia jak na razie szansa na ten tytuł dla Leona, który w przyszłym sezonie najprawdopodobniej zagra w Bogdance LUK Lublin. W meczu z Monzą zdążył zdobyć tylko dwa punkty, ale jego wejście okazało się bezcenne. Semeniuk dopisał 13 "oczek" - 10 atakiem, dwa zagrywką i jeden blokiem. Najwięcej punktów dla Perugii, 18, zdobył Płotnicki. Rywalizacja w finale SuperLegi toczy się do trzech zwycięstw. Kolejne spotkanie w niedzielę.