Takiego składu finału PlusLigi przed sezonem nie zakładał właściwie nikt. O ile Aluron CMC Warta Zawiercie przed sezonem wzmocniona Aaronem Russellem i Jurijem Gladyrem była wymieniana wśród faworytów do gry o złoto, o tyle Bogdanka LUK Lublin, nawet mimo transferu Wilfredo Leona, była stawiana raczej w drugim szeregu. Klub, który powstał w 2013 r., zagrał jednak na nosie ekspertom i zameldował się w finale, pokonując obrońców tytułu z JSW Jastrzębskiego Węgla. W samej PlusLidze sukcesy Bogdanki LUK przyszły jeszcze szybciej. Klub już jest pewien pierwszego medalu w historii, a przecież to dopiero jego czwarty sezon w elicie. W dodatku już wcześniej sięgnął po Puchar Challenge, zapisując się na krótkiej liście polskich triumfatorów w europejskich pucharach. "Trochę ta łyżeczka jest większa i nieco obawiamy się, jak wielka może być w przyszłym roku. Jeżeli mówimy, że idziemy krok po kroku, to jednak ta ściana kiedyś się przed nami pojawi. Skłamałbym, gdybym powiedział, że wiedzieliśmy, że wydarzy się to na sto procent. Od samego początku wierzyliśmy w ten zespół, gdy go budowaliśmy, widzieliśmy, jak rośnie, jest coraz lepszy i nie ukrywam, że po cichu liczyłem na zwycięstwo w Pucharze Challenge, ale jeśli chodzi o finał PlusLigi, to jest to spełnienie marzeń" - przyznał Krzysztof Skubiszewski, prezes klubu, w programie "Polsat Siatcast". PlusLiga. Finałowi rywale z podobnym problemem. Tu można szukać przewagi Przełomowym momentem dla lublinian okazało się zatrudnienie Leona. W kluczowych momentach jeden z najlepszych siatkarzy świata pomaga i zagrywką, i w ataku. Choćby w decydującym tie-breaku z JSW zdobył przecież pięć punktów. O wpływie Leona na drużynę mówią niemal wszyscy siatkarze Bogdanki LUK. Ale nawet wicemistrz olimpijski i najmocniej zagrywający siatkarz świata sam meczu nie wygra. W fazie play-off błyszczy uskrzydlony powołaniem do kadry atakujący Kewin Sasak, który w decydującym meczu zdobył 22 punkty. Najlepszy sezon w karierze notuje też rozgrywający Marcin Komenda, na libero jakość gwarantuje Brazylijczyk Thales Hoss. Jeśli gdzieś szukać słabszych punktów Bogdanki LUK, to na pozycji drugiego przyjmującego. Zajmuje ją Mikołaj Sawicki, ale w ostatnich meczach gra nierówno. Stąd trener Massimo Botti próbował w składzie także bardziej defensywnego Benniego Tuinstrę. Problemy na przyjęciu, przynajmniej w teorii, ma też Aluron CMC Warta Zawiercie. Jedna z jej największych gwiazd, czyli wspomniany Russell, zmaga się bowiem z problemami zdrowotnymi. W trakcie meczów widać, że nie jest w pełnej dyspozycji fizycznej, ale - jak pokazał ostatni mecz półfinałowy z PGE Projektem Warszawa - zawiercianie mają dla niego zmiennika. Bohaterem i MVP spotkania został wówczas Patryk Łaba, trzeci przyjmujący drużyny. Rezerwowi okazali się zresztą ratunkiem dla Warty. Niespodziewanie na bohatera wyrósł Kyle Ensing, który musiał zastąpić Karola Butryna. Siatkarz, który zarówno w Warcie, jak i w kadrze USA jest w cieniu bardziej utytułowanych kolegów, zaskoczył rywali skutecznością i zimną krwią w kluczowych akcjach. Jego dobra dyspozycja pozwoliła też uniknąć większych kontrowersji i skandalu. Ewentualna przegrana Warty mogłaby bowiem zakończyć się protestem ze względu na interpretację sędziów, którzy uznali zejście z boiska Butryna za zmianę narzuconą i nie pozwolili mu wrócić na boisko, przeciwko czemu protestował trener Warty Michał Winiarski. "Cała seria trwała 15 setów. Fizycznie to był duży wysiłek, chociaż ja nie grałem we wszystkich meczach. "Ronnie" [Aaron Russell] rozegrał ich sporo, podobnie jak większość chłopaków, i na pewno odczuwają to ich ciała. Ja chyba bardziej czuję to psychicznie - ten trzeci mecz naprawdę mógł pójść w każdą stronę. Po takiej wygranej trzeba się natychmiast przestawić na kolejny cel, więc mentalne przygotowanie do następnego spotkania to dla mnie największe wyzwanie. Fizycznie czuję się dobrze i mam nadzieję, że reszta zespołu też dojdzie do siebie. Jesteśmy podekscytowani" - podkreśla Ensing przed finałami. Siatkówka. Rekordowe zainteresowanie finałami. Bilety rozeszły się błyskawicznie Kto wie, czy Amerykanin nie odegra ważnej roli również w rywalizacji o złoto. Butryn nie błyszczał w ostatnich meczach tak bardzo, jak przez większość sezonu, do tego doskwierały mu problemy z kostką. Zawiercianie byli zresztą w ostatnich tygodniach mocniej obciążeni fizycznie od siatkarzy z Lublina. Dłużej rywalizowali w półfinałach, gdy każde ze spotkań kończyło się w tie-breaku. Rozegrali też dwa mecze dzień po dniu w finałowym turnieju TAURON Pucharu Polski tuż przed ligowymi półfinałami, a Bogdanka LUK pożegnała się z tamtymi rozgrywkami już po trzech setach z JSW. Doszło do tego, że Winiarski przed decydującym spotkaniem dał drużynie dzień wolnego. Finały także zapowiadają się na wyrównane. Wystarczy spojrzeć na mecze między Wartą a Bogdanką LUK z tego sezonu. Oba kończyły się tie-breakami, co ciekawe oba wygrywali goście. Zwycięstwo z początku sezonu było zresztą pierwszą wygraną lublinian z Wartą w historii ich starć w PlusLidze. Rywalizacja w finale będzie toczyć się do trzech zwycięstw, więc kibiców czeka siatkarska uczta. Fani obu drużyn nie mają co do tego wątpliwości. Bilety na dzisiejszy mecz w Sosnowcu, gdzie finały w roli gospodarza rozegra Warta, wyprzedały się jeszcze przed oficjalnym potwierdzeniem godziny rozpoczęcia meczu - został przesunięty na nieco późniejszą porę. Bilety na drugi mecz w Lublinie rozeszły się... w 26 sekund. Początek spotkania dziś o godz. 18, transmisja w Polsacie Sport 1. O godz. 20.45 rozpocznie się rywalizacja o brąz, w której JSW Jastrzębski Węgiel podejmie PGE Projekt Warszawa.