Po 35 dniach spędzonych w "bańce" w Rimini siatkarze reprezentacji Polski mają wreszcie kilka dni wolnego. W Lidze Narodów zdobyli srebrny medal, przegrywając w finale z Brazylią 1-3. We Włoszech wygrali 13 spotkań, 12 w fazie grupowej i w półfinał ze Słowenią, przegrali cztery, trzy mecze w pierwszej fazie i finał. - Nic się nie stało. Niestety, przegraliśmy w finale, ale dużo się w tym meczu nauczyliśmy. Po dobrym pierwszym secie zabrakło chyba odpowiedniej koncentracji i jeszcze kilku aspektów. Wyciągnęliśmy jednak z tej porażki wnioski, postaramy się z nich skorzystać w następnych meczach. Ale patrzymy też na dobre strony, które w tym spotkaniu pokazaliśmy. Będziemy je chcieli kontynuować, a mankamenty eliminować. Jeśli chodzi o moją osobę, to był dla mnie dotychczas najgorszy mecz w reprezentacyjnej karierze. Czeka nas bez wątpienia jeszcze dużo pracy podczas najbliższego obozu w Spale - mówi Interii gwiazdor reprezentacji Polski. To co było trochę męczące podczas pobytu w Rimini, to że na każdy mecz musieliśmy jechać do hali około czterdzieści minut. W sumie w autokarze spędzaliśmy półtorej godziny w dniu meczu. Jesteśmy zmęczeni to fakt, ale atmosfera w zespole jest bardzo dobra. Co ważne, wykonaliśmy tam kawał dobrej pracy - dodaje. Po długim czasie spędzonym razem siatkarze mogą przez kilka dni nacieszyć się "wolnością". Do soboty. Wtedy wrócą z powrotem do Spały, gdzie rozpocznie się już ostatni etap przygotowań do igrzysk. Przypomnijmy, do Tokio Vital Heynen zabierze dwunastu zawodników. Jako ostatni z marzeniami o grze na igrzyskach pożegnał się Damian Wojtaszek. Na pozycji libero belgijski szkoleniowiec postawił na Pawła Zatorskiego. - To była trudna decyzja zarówno dla trenera, jak i całej drużyny. To jest jednak wpisane w naszą pracę i musimy się dostosować do różnych decyzji. Jestem pewien, że Damian Wojtaszek będzie za nas trzymał kciuki podczas igrzysk - mówi Wilfredo Leon. Czy czujemy presję, że powinniśmy w Tokio zdobyć medal, najlepiej złoty? Nie, to nam nie przeszkadza. Jesteśmy na nią przygotowani. Uważam, że w Tokio będziemy jeszcze silniejsi niż w Rimini. Wszystko jest w naszych rękach, zamierzamy pokazać naszą siłę na igrzyskach - twierdzi zawodnik Sir Safety Perugia. "Projekt UMK Anioły Toruń dobrze się rozwija" Podczas pobytu Wilfredo Leona w Rimini upadł ostatecznie plan przejęcia VERVY Warszawa przez urodzonego na Kubie siatkarza, który nosił się z takim zamiarem razem z kapitanem reprezentacji Polski Michałem Kubiakiem. Nowym właścicielem klubu ze stolicy został Grzegorz Pawlak. Leon bacznie przygląda się jednak swojemu świeżemu projektowi. W maju 28-letni siatkarz został współwłaścicielem występującego w drugiej lidze zespołu UMK Anioły Toruń. Jak nam zdradził w maju, celem jest awans do Plus Ligi oraz walka o medale w ciągu najbliższych pięciu lat. - Nie mogę teraz z oczywistych względów zajmować się projektem. Koncentruję się na grze w reprezentacji, ale wiem, że dobrze się rozwija. Większością spraw zajmuje się moja żona i biznesowy partner. Główny nacisk kładziemy póki co na rozwój Akademii dla dzieci i młodzieży - zakończył Wilfredo Leon. W dniach 9-11 lipca zespół Vitala Heynenea zagra w Krakowie trzy mecze, z Norwegią, Tunezją i Egiptem w ramach Memoriału Huberta Jerzego Wagnera. Transmisje w Polsacie Sport. Pierwsze spotkanie na igrzyskach reprezentacja Polski zagra 24 lipca o 12.40 z Iranem. Następnie "Biało-Czerwoni" zmierzą się z Włochami (26 lipca), Wenezuelą (28 lipca), Japonią (30 lipca) i Kanadą (1 sierpnia). W igrzyskach wystąpi dwanaście drużyn podzielonych na dwie sześciozespołowe grupy. Po cztery najlepsze awansują do ćwierćfinału. Wszystkie spotkania odbędą się w Hali Ariake mogącej pomieścić 12 tysięcy widzów. Wielki finał rozegrany zostanie 7 sierpnia. Z Wilfredo Leonem w Warszawie rozmawiał Zbigniew Czyż