Gorąco w Domu Polski zrobiło się już w czwartek, gdy Polacy pokonali Stany Zjednoczone i stało się jasne, że zagrają w finale. Już wtedy zaczęła się cała logistyka, bo było pewne, że nie dość, iż kibice przyjadą obejrzeć mecz na telebimie w sercu Lasku Bulońskiego, to jeszcze setki osób będzie chętnych, by osobiście pogratulować polskim zawodnikom medalu. W Domu Polskim kibice mogą bowiem nie tylko wspierać sportowców, ale też spotykają się z wszystkimi medalistami. Już wizyta Igi Świątek pokazała, że chętnych do takich spotkań jest wielu. Ale w przypadku siatkarzy zapowiadały się największe tłumy. I mieli rację, bo niespełna dobę przed rozpoczęciem spotkania wszystkie wejściówki do Domu Polskiego zostały wyprzedane, a w dniu meczu nie było wątpliwości, że w sercu Lasku Bulońskiego dzieje się dla Polaków coś bardzo ważnego. Od godz. 12 ludzie sunęli w stronę Domu Polskiego, a przy wejściu stały kolejki, jakich jeszcze tu nie widziano. Poprzebierani, wymalowani, rozśpiewani - polscy kibice od pierwszych setów wspierali polskich siatkarzy, jakby próbowali dokrzyczeć do hali, która znajduje się ok. 4 km dalej lub sprawić, by zadrżała wieża Eiffla. Pomagali im didżeje, którzy najwyraźniej na niejednym spotkaniu siatkarskim już byli. - Będzie bardzo trudno. Francuzi wszystko podbijają, a my każdy punkt musimy wyszarpać. Będzie niezwykle ciężko - mówił jeden z kibiców, gdy Polacy przegrywali już 0:2. Pół godziny później tylko na chwilę w Domu Polskim zrobiło się cicho, bo Francuzi w końcu wygrali piłkę meczową i zostali mistrzami olimpijskimi. Polscy siatkarze w Domu Polskim mają zjawić się o godz. 18. Dwie godziny wcześniej ma tu być brązowa medalistka Natalia Kaczmarek, a późnym wieczorem pięściarka Julia Szeremeta, która walczy w finale w kategorii do 57 kg. Z Paryża Piotr Jawor