To spotkanie miało ogromne znaczenie w walce o awans do fazy pucharowej. Wygrana dawała ŁKS Commercecon niemal pewne miejsce w ćwierćfinale. Tyle że postawa rywalek to największe zaskoczenie w tej grupie. Mistrzynie Niemiec potrafiły wygrać w Łodzi, a także pokonać Fenarbahce. Grupa D okazała się najbardziej wyrównana w tym sezonie. Przed łodziankami było trudne zdanie, bo musiały wygrać na wyjeździe, a MTV Stuttgart ostatni raz przegrał u siebie w poprzednim sezonie. Najpierw w finale Pucharu CEV z Eczacibasi Stambuł, a kilka dni później w Bundeslidze. W tym sezonie w krajowych rozgrywkach zajmują trzecie miejsce z dwoma punktami straty do lidera. ŁKS w Tauron Lidze jest niepokonany, ale jest wiceliderem, bo rozegrał jedno spotkanie mniej od Developresu. Jeśli zwycięży w zaległy meczu, wyprzedzi rywalki z Rzeszowa. W środę musiały skupić się na jednak na Lidze Mistrzyń. Zdecydowała dopiero ósma piłka setowa Pierwsze małą przewagę zdobyły łodzianki - po bloku wygrywały 5-3. Bardzo dobrze na początku broniła Paulina Maj-Erwardt, która w jednej akcji podbiła trzy ataki rywalek. Za chwilę jednak nie poradziła sobie z serwisem i gospodynie objęły nikłe prowadzenie. Spotkanie było wyrównane - z jednej strony dobrze grał blok ŁKS i atak Valentiny Diouf, z drugiej trudna do zatrzymania była Crystal Rivers. Kiedy udało się zatrzymać Amerykankę, przyjezdne prowadziły 16-14. Niemki nie poddawały się i odrobiły straty. Końcówka była bardzo zacięta - najpierw przewagę miały gospodynie, po chwili szala przechyliła się w stronę łodzianek. Miały cztery piłki setowe, ale rywalki się obroniły i odzyskały inicjatywę. One czwartą piłkę setową wykorzystały. Podrażnione łodzianki drugą partię zaczęły od mocnego uderzenia. Szybko prowadziły 4-1. Niemki błyskawicznie rzuciły się do odrabiania strat - zablokowały Diouf i Witkowską. A po ataku Rivers był remis. Błędy i nieporozumienia łodzianek sprawiły, że mistrzynie Niemiec odskoczyły na trzy punkty i trener Alessandro Chiappini zarządził przerwę. I podziałało - dobre zagrywki, a także ataki Diouf dały remis, a za chwilę blok Witkowskiej prowadzenie (17-16). Tym razem końcówka nie przyniosła tak wielu emocji, a to dzięki świetnej grze ełkaesianek. Po bloku Alagierskiej i asie Ratzke było już 23-18, a za chwilę remis w setach. Krótka przerwa niekorzystnie wpłynęła na łodzianki. Po bloku na Zuzannie Góreckiej gospodynie wygrywały już 8-2. Nie pomógł czas wzięty przez trenera, bo jego podopieczne popełniały błędy i miały problemy w przyjęciu. W połowie seta MTV prowadził 13-7. Polki w końcu trochę poprawiły grę i odrobiły część strat. Brakowało jednak serii punktów. Udało się to Niemkom i znów prowadziły w setach. W czwartej partii znów zagrały odmienione. Choć znów miały problem z przyjęciem, to nie dały rywalkom uciec. Mało tego, same zaczęły budować przewagę - po zbiciu Diouf prowadziły 7-4. Nie poszły jednak za ciosem i szybko był remis. Grały falami, bo za chwilę zdobyły trzy punkty z rzędu i trener MTV wziął czas. ŁKS nie pozwalał odrobić strat, a po ataku Góreckiej wygrywał 15-11. Niemki walczyły jednak do końca i łodzianki musiały się mocno napracować, by utrzymywać dystans. Udało się, bo świetnie grała Diouf. O wygranej zdecydował tie break.Tradycyjnie w tym meczu po dobrym secie, kolejny łodzianki zaczęły źle. Nie pomogła też kontrowersyjna decyzja sędziów, po której MTV prowadził 4-1. Trener Chiappini aż podskoczył ze złości, ale nic nie wskórał. Wziął za to czas i namawiał, że jeszcze nic straconego. Jednak, kiedy zespoły zamieniły się stronami Niemki prowadziły 8-2. Łodzianki stać było na kolejny zryw. Falowanie znów dało znać o sobie - po bloku Góreckiej przegrywały już tylko 7-8. Były blisko remisu i w końcu udało się to Diouf (11-11). Emocje sięgnęły zenitu - w hali w Stuttgarcie wszyscy stali. Gospodynie miały dwie piłki meczowe, ale Polki je obroniły. Trzeciej nie dały rady. MTV Stuttgart - ŁKS Commercecon 3-2 (32-30, 18-25, 25-15, 19-25, 17-15) MTV: Bongaerts, Schoelzel, Kunzler, Rivers, Timmerman, Segura Palleres oraz Koskelo (libero), Keller, Lee ŁKS: Ratzke, Witkowska, Górecka, Diouf, Alagierska-Szczepaniak, Scuka oraz Maj-Erwardt (libero), Gajer, Hryszczuk, Piasecka, Gryka