Asseco Resovia w ostatnich tygodniach zmaga się z licznymi urazami. W czwartek grać nie mógł m.in. kontuzjowany od dłuższego czasu Jakub Kochanowski, ale także cierpiący przez problemy z biodrem Paweł Zatorski. Przed meczem były też wątpliwości, czy do gry będzie zdolny Stephen Boyer. Podobne dotyczyły Mateusza Bieńka, który jest ostatnio w świetnej formie: w weekend ustanowił własny rekord zdobytych punktów w meczu PlusLigi. Ostatecznie i Bieniek, i Boyer rozpoczęli spotkanie w podstawowym składzie. Na początku przewagę mieli gospodarze, ale kiedy kontratak wykończył Bieniek, był remis 8:8. Od tej pory gra była wyrównana. Miguel Tavares, rozgrywający zawiercian, często grał zresztą z reprezentacyjnym środkowym. Rzeszowianie nieźle spisywali zaś w bloku - zdobyli nim łącznie cztery punkty. Po nieudanej wystawie Tavaresa Resovia prowadziła 18:16. Utrzymała tę minimalną zaliczkę już do końca. Goście mieli szansę na wyrównanie, ale w aut huknął Karol Butryn. Siatkarze z Podkarpacia wygrali 25:22. Czerwona kartka i skandal w Lidze Mistrzów. Kompromitacja sędziów, ale polski klub bliżej celu Puchar CEV. Asseco Resovia utrzymała poziom Asseco Resovia trafiła do Pucharu CEV z Ligi Mistrzów, gdzie zajęła trzecie miejsce w grupie B. Zawiercianie przebijali się przez pucharową drabinkę od początku, ogrywając po drodze do ósemki czterech przeciwników. Największe wrażenie zrobili w ostatniej rundzie, kiedy dwukrotnie bez straty seta pokonali Allianz Milano. W drugiej partii czwartkowego spotkania znów pierwsi odskoczyli rzeszowianie. Ze świetnej strony w pierwszych akcjach pokazał się Karol Kłos i Resovia prowadziła 7:4. Zawiercianie zmniejszyli straty, ale wkrótce gospodarze ponownie uciekli na trzy punkty. Trener gości Michał Winiarski poprosił o przerwę, ale efektów nie było. Jego zawodnikom zdarzało się sporo niedokładności. Po asie serwisowym rozgrywającego Łukasza Kozuba i kolejnym bloku Kłosa rzeszowianie prowadzili już 19:14. Gospodarze byli już w tej partii nie do zatrzymania. Na środku cały czas znakomicie radził sobie Kłos, który zanotował już szósty blok w tym meczu. Punkt zagrywką dołożył jeszcze Yacine Louati. Efekt? Wygrana 25:16. Wściekły Mateusz Bieniek. Aluron CMC Warta bez choćby seta w Rzeszowie Rzeszowianie byli blisko zwycięstwa, a przecież kilka dni temu przegrali w Zawierciu w meczu PlusLigi 1:3. Wtedy jednak w drużynie Aluronu CMC Warty szalał Butryn, który w dwóch pierwszych setach w czwartek zdobył "tylko" dziewięć punktów. Wszystkie atakiem, żadnego z pola zagrywki. Butryn na blok nadział się już na początku trzeciego seta. Ale tym razem jego zespół trzymał się blisko rywali. Ci jednak byli napędzani kolejnymi blokami oraz atakami Toreya Defalco. Kiedy sytuacyjną piłkę przy siatce skończył Louati, prowadzili 12:10. Gdy Kłos zaskoczył jeszcze rywali zagrywką, rzeszowianie przed końcówką byli o trzy punkty przed rywalami. Goście byli blisko doprowadzenia do remisu 17:17, ale wtedy sędzia przerwał akcję i odgwizdał piłkę rzuconą Bieńka. Po tym błędzie arbitra reprezentacyjny środkowy był wściekły, szarpał za słupek, na którym umocowana była siatka. W końcu obejrzał żółtą kartkę. Zawiercianie strat już nie odrobili, choć zmniejszyli je przy zagrywkach Trevora Clevenota. Resovia wygrała 25:23. Rewanż zostanie rozegrany 8 lutego w Sosnowcu, gdzie rywali w europejskich pucharach gości zespół z Zawiercia. Rzeszowianom do awansu brakuje dwóch wygranych setów. Aluron CMC Warta musi zwyciężyć 3:0 lub 3:1, a potem szukać szansy w dodatkowym, tzw. złotym secie. Polscy siatkarze o krok od finału europejskiego pucharu. Dali popis na wyjeździe Asseco Resovia: Boyer, Kłos, Defalco, Kozub, Mordyl, Louati - Potera (libero) oraz Drzyzga, Bucki, Staszewski Aluron CMC Warta: Butryn, Bieniek, Clevenot, Tavares, Zniszczoł, Kwolek - Perry (libero) oraz Łaba, Gregorowicz, Kozłowski, Gąsior