Martyna Czyrniańska w Eczacibasi Stambuł występuje od niedawna. Do drużyny dołączyła po świetnym sezonie w reprezentacji Polski. Co prawda z powodu kontuzji nie mogła wystąpić z kadrą w mistrzostwach Europy, ale pomogła "Biało-Czerwonym" zakwalifikować się na igrzyska olimpijskie w Paryżu. W trakcie turnieju kwalifikacyjnego w Łodzi Czyrniańska wywalczyła sobie miejsce w podstawowej szóstce kadry kosztem Olivii Różański. Już wcześniej zdecydowała się na odważny krok i transfer do Turcji - pierwszą zagraniczną przygodę w karierze 20-letniej zawodniczki. Jej zespół jest obecnie wiceliderem tureckiej Sultanlar Ligi. Ale to nie w Turcji, a w Chinach, a dokładniej w Hangzhou, Czyrniańska może zdobyć pierwsze trofeum z Eczacibasi. Drużyna ze Stambułu znakomicie radzi sobie bowiem w Klubowych Mistrzostwach Świata. Były selekcjoner grzmi po kontuzji Aleksandra Śliwki. "To istne szaleństwo!" Eczacibasi Stambuł nie do zatrzymania. Martyna Czyrniańska w epizodach W fazie grupowej Eczacibasi nie przegrało nawet seta. Najpierw pokonało 3:0 Gerdau Minas z Brazylii, później Tainjin Bohai Bank z Chin. W półfinale czekał kolejny rywal z Brazylii, Dental Praia Clube. Choć początek spotkania był wyrównany, pierwszego seta turecki zespół wygrał wyraźnie, 25:16. Druga partia była już jego popisem i zakończyła się pogromem 25:12. W trzecim secie do głosu doszły jednak Brazylijki i po grze na przewagi Eczacibasi przegrało 25:27. Tie-breaka udało się jednak uniknąć, w czwartej partii Eczasibasi zwyciężyło 25:22, a w całym meczu 3:1. Czyrniańska nie odegrała w spotkaniu wielkiej roli. Grała krótko, zdobyła jeden punkt atakiem. Funkcja rezerwowej była jej przypisana w większości spotkań w tym sezonie. Największą gwiazdą półfinału była Tijana Bosković. Serbska atakująca zdobyła 23 punkty. Czyrniańska jak Wilfredo Leon i Kamil Semeniuk? Eczacibasi czeka na finałowego rywala. Wyłoni go drugi półfinał, w którym rywalem Tianjin będzie drugi turecki zespół - Vakifbank Stambuł. Czyrniańska ma szansę powtórzyć wyczyn kolegów z męskiej kadry. Z tytułu mistrzów świata kilka dni temu cieszyli się już bowiem dwaj reprezentanci Polski: Kamil Semeniuk i Wilfredo Leon. Ich Sir Sicoma Perugia ograła w finale KMŚ Itambe Minas z Brazylii. Semeniuk był jednym z bohaterów finału, Leon nie wystąpił z powodu problemów z kolanem. Zagraniczna gwiazda zawiodła w kluczowym momencie. Zespół na dnie