Bartosz Kurek w poprzedniej kolejce ligi japońskiej odpoczywał od gry. Polak miał mieć jakiś delikatny dyskomfort, który nie pozwolił mu zagrać, a jego drużyna tamto spotkanie z JT Thunders Nagoya przegrała 2:3, co sprawiło, że Thundersi zbliżyli się do zespołu z Kurkiem w składzie w tabeli. Wygrali Puchar Polski, ale to nie koniec. Teraz chcą zatrudnić Wilfredo Leona! Szybko przyszła jednak okazja do rewanżu. Już tydzień później do Nagoyi znów przyjechała drużyna Thundersów. Tym razem jednak Kurka na parkiecie hali nie zabrakło i trzeba przyznać, że obecność kapitana reprezentacji Polski była bardzo widoczna. Cudowany powrót Kurka. Wygrał ponad seta Kurek pokazał, że jest absolutnie kluczowym zawodnikiem Nagoyi. Pierwszy mecz bez naszego atakującego zespół z Polakiem w kadrze przegrał po tie-breaku, drugi wygrał w czterech setach i zasługi Kurka w tej wygranej są naprawdę bardzo duże. Liczby Polaka wyglądają zjawiskowo. Wilfredo Leon błysnął, ale to na nic. Porażka zespołu Polaków w ostatnim meczu Nasz zawodnik zdobył bowiem aż 30 punktów, a więc realnie sam wygrał jednego seta. Jego skuteczność w ataku wyniosła dokładnie 52 procent (26/50 skończonych przyp. red.). Tym razem zabrakło punktowej zagrywki, ale Kurek do skuteczności w ataku dorzucił także cztery bloki. To kolejny taki występ kapitana reprezentacji Polski w tym sezonie. Nikola Grbić, patrząc na sytuację z boku, ma prawo jedynie uśmiechać się pod nosem i wierzyć w to, że problemy zdrowotne już Kurka nie dotkną. Taka forma jest bowiem niezwykle dobrym znakiem przed zbliżającym się sezonem reprezentacyjnym, w którym Polacy zagrają na igrzyskach w Paryżu, a tam Biało-Czerwoni jadą rzecz jasna po medal.