Pod koniec stycznia po serii pięciu porażek PGE Skra zmieniła trenera. Nowy szkoleniowiec Andrea Gardini nie odmienił oblicza zespołu. Nie dość, że bełchatowianie zanotowali dwie kolejne porażki w Plus Lidze i szanse na awans do play off są już tylko matematyczne, to niepowodzeniem zakończył się podróż do Czech. Tam w pierwszym mecz ćwierćfinału Pucharu CEV ulegli CEZ Karlovarsko 2-3. PGE Skra - CEZ: 10-0 Nie byli jednak bez szans przed rewanżem na własnym boisku, ale musieli zagrać lepiej niż w Czechach. Tymczasem w niedzielę w lidze zanotowali 16. porażkę. Zagrali już bez kontuzjowanego Lukasa Vasiny. Początek był piorunujący ze strony bełchatowian - błyskawicznie prowadzili 4-0 i trener CEZ szybko poprosił o czas. To zupełnie nie pomogło, bo gospodarzom wychodziło wszystko - serwis (na zagrywce był Matuesz Bieniek - m. in. trzy asy), gra blokiem, kiwki czy mocne zbicia (Aleksandara Atanasijevicia). Nie pomógł też kolejny czas, a Skra zatrzymała się dopiero przy 10-0. Sztuką byłoby zmarnować taką przewagę, ale to nie przytrafiło się bełchatowianom, choć rywale odrobili część strat. Mistrzowie Czech byli mocno podrażnieni i lepiej rozpoczęli druga partię. Mecz stał się zacięty. Zagrywka bełchatowian już nie robiła takiego spustoszenia w szeregach rywali i trzeba było znaleźć inny sposób na zdobywanie punktów. Wciąż jednak było blisko remisu. Kiedy na chwilę CEZ uzyskał przewagę, trener Gardini szybko wziął czas i znów było po równo. Skra zaczęła mieć problemy z przyjęciem i goście tym razem uciekli już na trzy punkty (14-17). Czesi też zaczęli popełniać błędy. Po bloku Bieńka znów był remis i wróciła bełchatowianom wiara. Końcówka była zacięta, ale niecelny atak Karola Kłosa i autowy blok dały przewagę CEZ. Wtedy na zagrywkę wszedł Atanasijevicia i posłał dwa asy. Po chwili pomylił się Patrik Lamanec i Skra miała piłki setowe - wykorzystała drugą. Polska drużyna potrzebowała jescze jednej wygranej partii do awansu. Na początku trzeciego seta PGE Skra wypracowała sobie nieznaczną przewagę, ale nie byli w stanie odskoczyć na więcej niż dwa punkty. Dopiero po asie Atanasijevicia było 10-7. Serb rozgrywał w końcu świetny mecz. Pojedynczy blok dołożył Dick Kooy i Jiri Novak poprosił o czas. Atanasijevic dalej nękał zagrywką rywali i za chwilę było 13-7. Taka przewaga wystarczyła, by wygrać trzeciego seta i awansować do półfinału Pucharu CEV. To pierwsze zwycięstwo PGE Skry w tym roku. PGE Skra Bełchatów - CEZ Karlovarsko 3:0 (25-18, 26-24, 25-15) PGE Skra: Łomacz, Bieniek, Kłos, Lanza, Kooy, Atanasijević oraz Gruszczyński (libero), Mitić.