Siatkarze z Katowic w ostatnim meczu mieli duże problemy w polu zagrywki, popełniali błąd za błędem. Podobnie rozpoczęli czwartkowe spotkanie. Kiedy jednak tylko nieco ustabilizowali ten element, wygrywali 7:5. Przy zagrywkach Luciano Palonsky'ego Barkom nie tylko odrobił straty, ale i objął prowadzenie 11:10. Z czasem lwowianie odskoczyli nawet na trzy punkty, ale gospodarze jeszcze się zerwali. Kiedy Sebastian Adamczyk zablokował atak Wasyla Tupczija, GKS przegrywał tylko 18:19. Goście wygrali jednak trzy kolejne akcje i znów mieli bezpieczną przewagę. Wygrali 25:20. Oświadczyny na środku boiska. Nietypowy pomysł znanego siatkarza Zwroty akcji w Katowicach. Emocje nie tylko sportowe Drużyna ze Lwowa w rundzie rewanżowej rozstawiała po kątach faworytów PlusLigi. W poprzedniej kolejce w roli gospodarza pokonała 3:1 Asseco Resovię. Dzięki temu na trzy kolejki przed końcem fazy zasadniczej zachowywała szanse na miejsce w czołowej ósemce. Jesienią, kiedy drużynie szło nieco słabiej, przed własną publicznością przegrała jednak z GKS-em 1:3. W drugim secie czwartkowego spotkania przewagę zaczęli sobie budować właśnie katowiczanie. Duża w tym zasługa Jakuba Jarosza, który radził sobie w trudnych sytuacjach - GKS prowadził 9:6. Goście zmniejszali straty, gospodarze uciekali. W pewnym momencie katowiczanie wygrywali już 19:15. Na nic przerwy na żądanie trenera Barkomu Ugisa Krastinsa - w końcówce zagrywką jego zawodników raził wprowadzony z rezerwy Damian Domagała. GKS wygrał pewnie, 25:19. Na początku trzeciej partii lwowianie wrócili jednak na dobre tory. Ilja Kowaliow w efektowny sposób zatrzymał blokiem Jarosza i prowadzili 6:3. Gospodarze szybko jednak skontrowali, znakomicie serwował Marcin Waliński, i prowadzili 9:8. Po akcji, która dała prowadzenie GKS-owi, rozgrywający Davide Saitta z radości aż wskoczył w ramiona środkowego Łukasza Usowicza. Barkom z rezerwy wsparł środkowy Bohdan Mazenko, ale to katowiczanie zdobywali punkty blokiem. Po chwili prowadzili już 14:10. U gości szwankowała zagrywka, dopiero Palonsky zdobył nią punkt i zmniejszył straty. Nadal GKS prowadził jednak pewnie, 20:17. Tyle że kiedy zagrywką "wstrzelił się" jeszcze Tupczij, Barkom doprowadził do remisu 22:22. To GKS miał pierwszy piłkę setową, ale ukraiński zespół ją obronił, a potem przejął inicjatywę - asem serwisowym popisał się Mousse Gueye. W końcu błąd popełnił Adamczyk i Barkom wygrał 28:26. PlusLiga. Wygrana po tie-breaku przybliża katowiczan do utrzymania W trzeciej partii na boisku było nieco nerwów, szarpania siatki po nieudanych akcjach, gestów w kierunku sędziego. Iskrzyło przy zmianie stron, żółtą kartkę obejrzał Bartosz Mariański, libero GKS-u. Ale to jego drużyna lepiej rozpoczęła czwartego seta, prowadziła 10:7 i Krastins przerwał grę. Ukraińskim siatkarzom trudno było jednak odrabiać straty, katowiczanie zatrzymali blokiem Tupczija. GKS powiększał przewagę, prowadził 17:12. W ataku świetnie radził sobie Jarosz, który w tym secie przekroczył barierę 20 punktów, utrzymując ponad 60 procent skuteczności. Jego drużyna wygrała 25:18. Tie-break rozpoczął się od wyrównanej walki. Dopiero kiedy w ataku pomylił się Waliński, Barkom prowadził 7:5. Sytuacja po kilku minutach się jednak odwróciła. W aut zaatakował Palonsky i to gospodarze prowadzili 10:9. Punkt za punktem zdobywał Lukas Vasina, przyjmujący GKS-u. Efektowna była ostatnia akcja: Adamczyk sposobem dolnym wystawił piłkę Walińskiemu, a GKS wygrał 15:13. Dzięki temu awansował na dwunaste miejsce w tabeli PlusLigi, ma sześć punktów przewagi nad ostatnimi Enea Czarnymi Radom. Barkom przesunął się na dziesiątą pozycję, ale do końca rundy pozostały mu dwa mecze, a do ósmego miejsca traci trzy punkty. Wilfredo Leon przekazał wiadomość sportowej Polsce. Klamka zapadła GKS Katowice: Jarosz, Usowicz, Waliński, Saitta, Adamczyk, Vasina - Mariański (libero) oraz Krulicki, Domagała, Fenoszyn Barkom Każany: Tupczij, Szczurow, Kowaliow, Petrovs, Gueye, Palonsky - Pampuszko (libero) oraz Kuczer, Dardzans, Hołowen Nerwowe chwile Aleksandra Śliwki. Padł na boisko. Potem ZAKSA zmarnowała szansę