Nie lada gratkę mieli kibice w Częstochowie. Pod Jasną Górę zjechała rosyjska Iskra Odincowo z gwiazdami światowej siatkówki Pawłem Abramowem, Aleksiejem Kuleszowem Aleksijem Werbowem, a zwłaszcza najlepszym siatkarzem świata Brazylijczykiem Gibą. Fani szczelnie wypełnili halę Polonia i nie szczędzili gardeł dopingując swoich ulubieńców. Podopieczni Radosława Panasa odpłacili się pełną ambicji i determinacji grą. Częstochowianie toczyli pojedynek jak równy z równym z faworyzowanym rywalem. Tak dużego oporu ze strony "akademików" nie spodziewali się gracze Zorana Gajica mając w pamięci łatwą wygraną w pierwszym meczu (3:0). AZS musiał wygrać, obojętnie w jakich rozmiarach, żeby doprowadzić do tzw. złotego seta, który zdecydowałby o tym, która z drużyn awansuje do następnej rundy. Gospodarze przystąpili do meczu z ogromną wolą walki i bez respektu dla przeciwnika. Szybko przełożyło się to na wynik. Na pierwszą przerwę techniczną częstochowianie schodzili przy stanie 8:5. Gospodarze bardzo dobrze zagrywali. W ataku nie do zatrzymania byli Krzysztof Gierczyński i Marcin Wika. Słowa uznania należą się także Pawłowi Woickiemu za rozegranie. "Akademicy" długo utrzymywali bezpieczną przewagę. Iskra ma jednak w swoich szeregach zawodników światowej klasy. Goście doprowadzili do remisu 20:20 i szykowała się emocjonująca końcówka. Wymiana punkt za punkt trwała do momentu, kiedy kontratak zakończył Brooke Billings (24:23). Seta na korzyść AZS-u zakończył atomową zagrywką Robert Szczerbaniuk. Z jego serwisem nie poradził sobie Abramow. Podrażnieni porażką w pierwszej partii goście z dużym animuszem przystąpili do drugiego seta. Gierczyński i spółka nie zamierzali łatwo się poddać, ale nawet taki zespół jak Iskra także popełnia błędy. Częstochowianie zniwelowali przewagę rosyjskiego zespołu, kiedy w polu zagrywki stanął Szczerbaniuk. Wówczas Iskra straciła cztery punkty z rzędu (od 7:10 do 11:10), a serwis Szczerbaniuka odebrał ochotę do gry Abramowowi. Przestój w grze Iskry nie trwał jednak długo. Zawodnicy Gajica znów zyskali przewagę (16:14). Kiedy na tablicy wyników było 23:20 dla gości wydawało się, że już jest po secie. Ambitni częstochowianie doprowadzili do remisu (23:23) i na trybunach zapanowało szaleństwo. Ostatnie piłki należały jednak do gości. Iskra wyszła na prowadzenie 24:23, a chwilę później Bilings z trudnej piłki zaatakował w siatkę. Przegrana w drugim secie nie zdeprymowała siatkarzy spod Jasnej Góry. Wręcz przeciwnie. Od początku trzeciej odsłony narzucili swój styl gry. W tej partii częstochowianie zagrali koncertowo. Praktycznie przez cały czas gospodarze prowadzili, a w ostatnich fragmentach zatrzymali wielkiego Gibę. Brazylijczyk dwukrotnie został zablokowany przez duet Woicki - Szczerbaniuk. Gospodarze nie spoczęli na laurach i w następnym secie kontynuowali kapitalną grę. Trener Iskry próbował zmianami ratować sytuację, ale rezerwowi rosyjskiego zespołu nie byli w stanie powstrzymać rozpędzonego AZS-u. Czwarty set "akademicy" wygrali w takim samym stosunku co trzecią partię 25:21. Mecz rewanżowy zakończył się sensacyjną wygraną częstochowian 3:1. O awansie do ćwierćfinału zadecydował "złoty set". W decydującej o awansie partii emocje sięgnęły zenitu. Minimalną przewagę zyskali goście (9:7), ale szybko częstochowianie doprowadzili do remisu 9:9 (zablokowany Giba). Zażarta walka trwała do samego końca. Więcej zimnej krwi zachowali nasi siatkarze, którzy wygrali 15:13 i sensacja stała się faktem! Wkręt-Met Domex AZS Częstochowa - Iskra Odincowo 3:1 (25:23, 23:25, 25:21, 25:21) złoty set 15:13 Wkręt-Met Domex: Wika, Szczerbaniuk, Bilings, Gierczyński, Nowakowski, Woicki, Gacek (libero) oraz Gradowski, Eatherton, Wierzbowski. Iskra: Giba, Kuleszow, Schoeps, Abramow, Choroszew, Samsonyczew, Wierbow (libero) oraz Kalinin, Astaszenkow, Butko, Biekietow.