- Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych pracowałem w Szwajcarii, gdzie prowadziłem reprezentacje juniorów i seniorów tego kraju - wspomina w Jan Such. - Przed Wielkanocą w 1992 roku pojechaliśmy na turniej do Duesseldorfu. Do Lozanny, gdzie mieszkałem, wróciliśmy w Wielką Sobotę. Z powodu awarii systemu komputerowego nie mogłem wypłacić pieniędzy z bankomatu. W domu miałem tylko kajzerkę i butelkę mleka. Musiały mi one wystarczyć na dwa dni. Bogate menu, jak mówi Jan Such, zostało podzielone na dwie równe części. - Tak przeżyłem Wielkanoc - śmieje się rzeszowski szkoleniowiec. - Nie tylko nic złego mi się nie stało, ale uważam, że dużo skorzystałem. Przede wszystkim straciłem trochę na wadze. Jan Such pomaga w organizacji turnieju Final Four Challenge Cup, który jest rozgrywany w Rzeszowie z udziałem Cimone Modeny, Stade Poitevin Poitiers, Lokomotiwu Izumrud Jekaterynburg oraz gospodarza Asseco Resovii.