Damian Gołąb, Interia Sport: Przed rokiem, po sezonie spędzonym w klubie z Grzegorzem Łomaczem, mówiłeś o poczuciu, że zrobiłeś krok do przodu. Po sezonie rozegranym w ZAKS-ie z Marcinem Januszem czujesz to samo? Mateusz Poręba, środkowy siatkarskiej reprezentacji Polski: Z Grzesiem byliśmy później w reprezentacji i wspólnie rozgrywaliśmy pierwsze turnieje. Teraz Marcina w kadrze nie ma, trochę mi przykro z tego powodu. Kiedy gra się cały sezon, człowiek dużo lepiej się prezentuje w meczach. "Elvis" dał mi bardzo dużo, sporo rozmawialiśmy. Złapałem więcej pewności siebie na boisku. Byliśmy razem w pokoju, kontakt nam się jeszcze poprawił. Ale też chciałbym podkreślić, że bardzo dużo dała mi współpraca z trenerem Gianim. Dla mnie to trener-petarda, ciężko to pobić. Przy nim dużo się nauczyłem, otrzymałem dużo wskazówek. Przyjechał z Białorusi, widzą w nim następcę Bartosza Kurka. Nikola Grbić już sprawdza Czym w takim razie Andrea Giani najbardziej cię ujął? - To świetny człowiek. Często mówi się o charakterze Włochów, że się denerwują. A on na meczu zachowuje spokojną twarz, kiedy zrobisz coś głupiego, raczej się uśmiechnie. Utrzymuje spokój w ważnych momentach meczów. Ma duże zaufanie do zawodników, wpuszczał na podwójne zmiany Kajetana Kubickiego i Mateusza Rećkę w ważnych momentach. Kolejna sprawa to trening. Kiedy trzeba było okrzyczeć i wprowadzić powagę, potrafił to zrobić. Nie było tak, że się bawimy i śmiejemy. Jak na treningu jest odwalona "lipa", lecimy na poważnie i musimy się skupić. Ma bardzo dużą wiedzę siatkarską, mógłbym opowiadać bardzo długo. To naprawdę "topka". W mediach społecznościowych krążył filmik nagrany przez Erika Shojiego, gdy dał trenerowi do podpisu zdjęcie z czasów, w których Giani był siatkarzem. - To pokazuje luz tego trenera. Podpisał z uśmiechem swoje zdjęcie sprzed 20 lat, na którym pozuje w bokserkach. Część osób mogłaby się obrazić, a tu jest top. Siatkówka. Mateusz Poręba przed wielką szansą. "Oddałbym wszystko" Piąte miejsce ZAKS-y na koniec sezonu PlusLigi to wynik na miarę możliwości, a może było trochę rozczarowania po ćwierćfinałowej porażce z Bogdanką LUK Lublin? - Ten sezon był trochę szalony, bo przez większość czasu trenowaliśmy w osłabionym składzie. Najpierw nie było Bartka Kurka, potem jakieś choroby, pojawiały się kontuzje. Kiedy wrócił Bartek, problemy z łydką miał Mateusz Rećko. W końcu przyjmujący musiał grać na pozycji środkowego, nie mieliśmy zmiany. Kiedy w czasie treningu jestem jedynym środkowym i przez dwie godziny nie mogę się zmienić, odpocząć, to wpływa na zdrowie. Był to ciężki okres. Najważniejszy moment to z kolei mecz u siebie z Lublinem, gdy Bartka "spięło" w plecach i nie mógł zagrać w ćwierćfinale. Trener wałkował nam, że nic się nie dzieje, ale Mateusz Rećko wracał dopiero po chorobie, choć zagrał dobrze. Nie było "powera" na boisku. Nie wiem, czy za mocno przejęliśmy się tym, że wypadł nam lider drużyny, ale to mogło przeważyć przebieg ćwierćfinałów. Mówisz o obciążeniach w trakcie sezonu klubowego, ale na kadrę przyjechałeś zdrowy? - Tak, przeszliśmy wszystkie badania. W Kędzierzynie-Koźlu jest bardzo dobry sztab fizyczny, fizjoterapeuci stawiali nas na nogi. Wyleczyłem wszystkie kontuzje. Pojawiły się jakieś problemy z barkiem, ale to normalne, gdy się dużo atakuje. Wszystko jest w porządku. To ważne, bo chyba otwiera się szansa, by mocniej zaznaczyć się w kadrze. Na środku nie ma Mateusza Bieńka i Karola Kłosa. - W tym roku mogę śmiało powiedzieć, że walczę o to, by pojechać na mistrzostwa świata. A nie po to, by przygotować zawodników do mistrzostw. Cieszę się, że trener mnie zabierał na mistrzostwa Europy, gdzie niefortunnie zresztą rozwaliłem palec. Ale zobaczyłem, jak wygląda taki turniej, łapałem doświadczenie. Myślę, że trenerowi na tym zależało. Złe informacje na temat podstawowego środkowego kadry Grbicia. "Musi pauzować" Pokazałeś wtedy, że jesteś gotowy do pomocy nawet wtedy, gdy nie ma dla ciebie miejsca w ścisłej kadrze. - Oddałbym wszystko, by być w kadrze, być z tymi chłopakami i jeździć na turnieje, nawet nie będąc w składzie. Wiadomo, że zawsze chcę dostać szansę wejścia na boisko. Myślę, że w tym roku tych szans będzie więcej. Po zmianach w reprezentacji trochę niepostrzeżenie, w wieku 25 lat, stałeś się jednym z bardziej doświadczonych środkowych w kadrze. - Ale mamy tutaj mnóstwo chłopaków, którzy w grupach młodzieżowych reprezentowali Polskę i zdobywali medale. Mają więc doświadczenie, zresztą również klubowe. Może ten staż w kadrze trochę wpłynie na moją pewność siebie na boisku, ale to tyle. Chwaliłeś trenera Gianiego i Marcina Janusza. W jakich elementach najbardziej rozwinąłeś się w ciągu ostatniego roku? - Na pewno dużo lepiej zagrałem na bloku. Z roku na rok widzę, że jest coraz lepszy. Poprawiłem świadomość sytuacji boiskowej. Puchar Polski, gra o ćwierćfinał... W poprzednich latach naderwałem mięśnie brzucha i nie mogłem grać w ćwierćfinale, ze Skrą Bełchatów nie udało nam się awansować do Pucharu Polski. Poprawiłem się w wielu rzeczach. Teraz najbardziej muszę popracować nad zagrywką. Mam duży potencjał, ale nie wykorzystuję tego. Oczywiście mogę się jeszcze poprawić we wszystkim, ale to zagrywka u mnie "kuleje". Nie mogę przebijać "baboli" na drugą stronę tylko grać z głową. Nawet kiedy rywale mają jeden pasek teraflexu do przyjęcia, muszę idealnie trafić w to miejsce. Nie jest łatwo, ale mogę to poprawić. Reprezentacja Polski siatkarzy. Środkowy wprost o Bartoszu Kurku. "Chce się go naśladować" W tym sezonie impreza główna to mistrzostwa świata. Byłeś już na nich w 2022 r. Za dużo nie pograłeś, ale masz srebrny medal. Gdybyś popatrzył na Mateusza Porębę sprzed lat i dzisiejszego, zobaczyłbyś duże różnice? - Dużo się zmieniło. Jest mi dużo łatwiej w grupie. Jestem osobą raczej zamkniętą, zachowuję spokój. Wtedy dopiero poznawałem chłopaków, to byli zawodnicy, których widywałem w telewizji. Teraz normalnie z nimi rozmawiam, jesteśmy ziomeczkami. Do tej grupy będzie mi wejść dużo łatwiej. I jesteś po sezonie z Bartoszem Kurkiem, jedną z największych legend kadry. Spotykałeś go na kadrze, ale teraz trenowałeś dzień po dniu w klubie. - Nie no, Bartek... Bartek to mój sportowy idol. Kiedy się z nim siedzi, obserwuje się różne rzeczy i chce się go naśladować. Bartek jest otwarty, cały czas się śmieje, przekazuje dużo informacji. Dobrze spełniał swoją rolę kapitana w klubie. Gdy mieliśmy cięższe momenty, rozmawiał z nami, mówił, że możemy o tym zapomnieć, że przed nami ważniejsze mecze i nie ma co się stresować. To duży plus. Bartek jest świetnym zawodnikiem i życzę mu wszystkiego dobrego. Podsumowując rozmowę: szykujesz się na mocną walkę o miejsce w kadrze, by Mateusza Poręby było w niej więcej niż w poprzednich latach? - Tak, chcę się bardziej pokazywać. Zależy mi na dwóch turniejach: finałach Ligi Narodów i mistrzostwach świata. To dwa cele, które chciałbym zrealizować w tym sezonie. Jeśli zdrowie pozwoli, myślę, że dam radę. Rozmawiał Damian Gołąb