Przed sezonem mało kto by w to uwierzył, ale to fakt: spotkanie drużyn z Częstochowy i Lublina zapowiadało się na jeden z największych hitów 11. kolejki PlusLigi. Do szóstej drużyny ligowej tabeli przyjechał wicelider, co było widać na trybunach. Tłumy kibiców stały w kolejkach do wejścia jeszcze tuż przed meczem i licząca prawie sześć tysięcy miejsc hala niemal się wypełniła. Z pewnością magnesem dla fanów był także przyjazd Wilfredo Leona, który w debiutanckim sezonie w PlusLidze ściąga tłumy do hal w całej Polsce. W poprzedniej kolejce przyjmujący nie wystąpił w spotkaniu z Nowak-Mosty MKS-em Będzin, ale koledzy poradzili sobie bez niego. Tym razem rozpoczął w podstawowej szóstce, a kibice w Częstochowie przywitali go gwizdami, które towarzyszyły mu przy pierwszej zagrywce. Odniosły skutek, bo gwiazdor reprezentacji Polski zaserwował w siatkę. Wcześniej Bogdanka LUK wygrał cztery akcje i prowadziła 4:0, ale po chwili gospodarze doszli do głosu. Lublinianie popełnili błąd ustawienia, mieli problemy przy zagrywkach Bartłomieja Lipińskiego. I wkrótce Steam Hemarpol Norwid prowadził 12:7. Leon dobrze radził sobie w ataku i po jego zagraniach w hali słychać było nawet delikatne brawa, ale częstochowianie utrzymywali prowadzenie. Świetnie funkcjonował ich serwis - nie przynosił bezpośrednich punktów, ale wybijał atuty gości. Norwid wygrał 25:20. Poważna choroba polskiego siatkarza. Informacje wypłynęły tuż przed meczem Siatkówka. Bogdanka LUK Lublin nie dała rady w Częstochowie Drugą partię gospodarze rozpoczęli tak, jak Bogdanka LUK pierwszą - od czterech wygranych akcji. Massimo Botti, trener lubelskiej drużyny, od razu poprosił więc o przerwę. Na boisku pozostał wprowadzony jeszcze w pierwszym secie rezerwowy atakujący Mateusz Malinowski. Ale kiedy częstochowianie zatrzymali podwójnym blokiem Leona, prowadzili już 11:6. Reprezentant Polski w końcu odpowiedział w polu serwisowym, notując dwa asy - w obu przypadkach piłka mknęła z prędkością 123 km/h. Gospodarze utrzymali prowadzenie i powiększyli je do kilku punktów. Ale po chwili, przy stanie 21:17, Leon jeszcze raz pojawił się w polu zagrywki. I dokonał rzeczy niebywałej: posłał aż cztery asy serwisowe z rzędu. Doprowadził do remisu 21:21 i niemal uciszył halę. Wyrównaną końcówkę 26:24 wygrali goście, którzy w dwóch ostatnich akcjach zatrzymali blokiem Milada Ebadipoura. W trzecim secie częstochowianie wrócili jednak na dobre tory. Szybko uciekli rywalom na cztery punkty po zagrywce Quinna Isaacsona, a później konsekwentnie przewagę powiększali. Nie do zatrzymania był zwłaszcza Lipiński, który zdobył w tej partii aż osiem punktów. Częstochowianie wciąż celowali też zagrywką w Leona. Ten grał w ataku na wysokim poziomie, ale z jego kolegami było gorzej. Na boisko wrócił Kewin Sasak i nie skończył ani jednego z czterech ataków. Norwid rozbił rywali aż 25:16. Zespół z Częstochowy w tym sezonie sprawił już duże niespodzianki. Ograł mistrzów Polski z Jastrzębskiego Węgla, przed tygodniem pokonał PGE Projekt Warszawa. Po trzech setach był blisko kolejnej, bo przecież dotąd Bogdanka LUK przegrała tylko raz, w Warszawie. I na początku czwartej partii dotrzymywała kroku rywalom. W końcu Norwid odskoczył na trzy punkty. Przyjezdnym znów pomógł Leon, po jego asie serwisowym częstochowianie prowadzili tylko 12:11. Tyle że trzy następne akcje wygrali gospodarze. Botti zdecydował się na niecodzienną zmianę, na boisku pojawił się Jakub Wachnik, a na pozycji atakującego znalazł się Leon. Po drugiej stronie problemów z atakującym nie było, bo po raz kolejny bardzo dobrze radził sobie Patrik Indra, w trudnych sytuacjach pomagał Ebadipour. Goście jeszcze spróbowali, jeszcze raz zbliżyli się do Norwida na punkt. Ostatecznie jednak gospodarze wygrali 25:22, a po nagrodę dla MVP sięgnął Isaacson. Bogdanka LUK: Sasak, McCarthy, Tuinstra, Komenda, Grozdanow, Leon - Hoss (libero) oraz Malinowski, Słotarski, Czyrek, Wachnik, Nowakowski Steam Hemarpol Norwid: Indra, Adamczyk, Ebadipour, Issacson, Popiela, Lipiński - Makoś (libero) Oficjalny komunikat w sprawie Bartosza Kurka. Klub stawia to jasno