W poprzednim meczu PGE Projektu brakowało Jakuba Kochanowskiego, który dostał wolne od trenera Piotra Grabana. Tym razem wicemistrz olimpijski był już w składzie warszawian - od razu na powrót wskoczył do pierwszej szóstki. Efektownym blokiem w pierwszej części seta czwartkowego meczu u boku Kochanowskiego popisał się jednak rozgrywający Jan Firlej. Po tym zagraniu gospodarze prowadzili już 12:9. Trener gości Gheorghe Cretu poprosił o przerwę, ale to nie zmieniło sytuacji na boisku. Podobnie jak w poprzednim spotkaniu z GKS-em Katowice, problemy miał atakujący bełchatowian Amin Esmaeilnezhad. Irańczyk skończył tylko dwa z sześciu ataków, w dodatku popełnił dwa błędy. Zmienił go nominalny przyjmujący Pavle Perić, ale warszawianie rozbili rywali zagrywką. Jednego asa serwisowego na drugą stronę posłał Kochanowski, dwa Bartłomiej Bołądź, i PGE Projekt wygrał 25:17. Te kluby wciąż kuszą polskich siatkarzy. "Nikt przy zdrowych zmysłach nie pojedzie" Wyrównana walka w Warszawie. PGE Projekt wyratował się przed porażką w czterech setach Na drugą partię PGE GiEK Skra wyszła z jedną zmianą - Bartłomieja Lemańskiego na środku zastąpił 20-letni Mateusz Nowak. I to goście rozpoczęli seta od mocnego uderzenia - prowadzili aż 5:1. Nowak do gry wprowadził się świetnie, w kilka minut zanotował aż trzy punktowe bloki. Zresztą cała drużyna z Bełchatowa prezentowała się znakomicie, jej przewaga wzrosła do siedmiu punktów. Graban zdecydował się na zmianę, zastąpił Artura Szalpuka Tobiasem Brandem. Po drugiej stronie w polu zagrywki błysnął jednak Miran Kujundzić, goście zatrzymali blokiem Bołądzia. Nowak zdobył w sumie siedem punktów, Skra wygrała 25:19. Więcej zwrotów akcji kibice w Arenie Ursynów obejrzeli w trzecim secie. Tyle że finał partii większości z nich nie zadowolił. Lepiej rozpoczęli gospodarze, prowadzili 10:8, ale wtedy przebudzili się rywale. Bełchatowianie wygrali pięć akcji z rzędu i objęli wyraźne prowadzenie. W trudnych sytuacjach w ataku radził sobie Żiga Stern, przyjmujący gości, mocno wspierał go Kujundzić. U warszawian świetnie w ataku radził sobie środkowy Andrzej Wrona, ale na skrzydłach tak dobrze już nie było. W ostatniej akcji seta kluczowy okazał się challenge. To powtórka wykazała, że Amin trafił w linię końcową i Skra wygrała 25:23. Bełchatowianie już w tym momencie zapewnili sobie cenny punkt do tabeli. Walczą w niej o miejsce w szóstce na półmetku rundy zasadniczej - to przepustka do ćwierćfinału TAURON Pucharu Polski, którego pewny może być już zespół z Warszawy. Skra również w czwartej partii poszła na wymianę ciosów z gospodarzami. Obie drużyny ważne punkty zdobywały po świetnych zagrywkach. Graban szukał zmian - na boisko wrócił Szalpuk, partię rozpoczął Linus Weber, ale potem na boisko udanie wrócił Bołądź. Kiedy jednak kontratak wykończył Kujundzić, to bełchatowianie prowadzili 16:14. Tyle że gospodarze odpowiedzieli dwoma udanymi akcjami, punkt zagrywką zdobył rezerwowy Karol Borkowski. Pomógł też zmiennik Firleja na rozegraniu, czyli Michał Kozłowski. Seta i tak rozstrzygnęła jednak gra na przewagi. W niej 28:26 wygrali warszawianie, choć ostatnia akcja wzbudziła kontrowersje - trener i kilku siatkarzy Skry nie chcieli się pogodzić z decyzją arbitra. PlusLiga. Tie-break pełen emocji. Set się przedłużył PGE Projekt rozpoczął tie-breaka zdecydowanie lepiej od rywali. Szybko objął prowadzenie 4:1, a Cretu zmienił Sterna - zastąpił go Perić. I Serb pomógł drużynie zagrywkami, Skra doprowadziła do remisu 5:5. Cóż jednak z tego, skoro po chwili w aut zaatakował Amin i trener bełchatowian przywołał do siebie siatkarzy na przerwę. A po niej różnicę jeszcze zwiększył punkt zdobyty zagrywką przez Kochanowskiego. Drugą część tie-breaka goście rozpoczęli jednak świetnie. W trudnych sytuacjach przy siatce radził sobie Amin, który doprowadził do remisu 10:10. Tym razem głośno protestował Graban, który domagał się odgwizdania błędu Irańczyka, gdy piłka musnęła włosy atakującego. Chwilę później poprosił o przerwę, kiedy jego siatkarzy zatrzymał bełchatowski blok. Po ataku Amina piłkę meczową miała Skra. Nie zdołała jej jednak wykorzystać, a sytuacja zmieniła się po kolejnej świetnej zagrywce Kochanowskiego. To ona przełamała rywali, a wygraną gospodarzy 17:15 zapewnił atak Bołądzia - warszawianie wygrali cały mecz 3:2 po kapitalnym widowisku. PGE Projekt pozostaje na drugim, a PGE GiEK Skra na siódmym miejscu w tabeli PlusLigi. PGE Projekt: Bołądź, Wrona, Tillie, Firlej, Kochanowski, Szalpuk - Wojtaszek (libero) oraz Weber, Kozłowski, Brand, Borkowski PGE GiEK Skra: Amin, Lemański, Kujundzić, Łomacz, Wiśniewski, Stern - Buszek (libero) oraz Marek (libero), Perić, M. Nowak, W. Nowak Pogromcy ekipy Leona znów w natarciu. Wielka zmiana, rywale w odwrocie