Przed meczem Słoweńcy wszystko mieli we własnych rękach. Zwycięstwa w dwóch ostatnich meczach właściwie gwarantowały im udział w turnieju finałowym Ligi Narodów. Tyle że potknęli się już na pierwszej przeszkodzie. W piątek Irańczycy kolejny raz zagrali z wielką pasją i to oni aktualnie zajmują miejsce premiowane grą w Bolonii. Na boisku w Ergo Arenie od początku było widać, że stawka spotkania jest spora. Zawodnicy i trenerzy często dyskutowali z sędziami, żółtą kartkę obejrzał Dejan Vincić. Gra była niezwykle wyrównana, obie drużyny stawiały na mocny serwis. Próbę ognia lepiej wytrzymali Irańczycy. Set rozstrzygnęła gra na przewagi, którą zakończył atak Amina Esmaeilnezhada - jego drużyna wygrała 26:24. "Iran!" w Ergo Arenie. Słoweńcy bezradni - Zwycięzca tego spotkania będzie wyżej w tabeli. Na koniec turnieju zmierzymy się z Polską, musimy więc pokonać Iran. To dla nas najważniejsze - mówił przed spotkaniem Mark Lebedew, trener Słoweńców. Jego drużyna na początku Ligi Narodów nie prezentowała się najlepiej, ale w Gdańsku wygrała z Serbią i Bułgarią, dzięki czemu wskoczyła do czołowej ósemki. Tyle że w drugim secie od początku to jej rywale spisywali się lepiej. Po raz kolejny dobrze prezentował się Milad Ebadipour. Były zawodnik PGE Skry Bełchatów w Gdańsku pokazuje się ze świetnej strony: po jego ataku Iran prowadził już 10:4. Obie drużyny wybijały z rytmu przerwy na challenge, które raz po raz się przedłużały. Do tego Słoweńcy co chwilę nie zgadzali się z decyzjami sędziego. Tyle że trudno było zrzucać na nie odpowiedzialność za wynik - rywale w pewnym momencie prowadzili już 11 punktami. Po Ergo Arenie coraz głośniej niósł się głośny okrzyk "Iran!", w ataku świetnie wypadł Esmaeilnezhad. Jego zespół wygrał 25:14. CZYTAJ TEŻ: Wywalczył miejsce w podstawowym składzie? Kapitalny występ polskiego siatkarza Nerwowo pod siatką. Czerwona kartka i zwycięstwo Iranu Słoweńcy znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. Mając w perspektywie mecz z mistrzami świata na zakończenie turnieju, droga do finałów w Bolonii mogła znacznie się wydłużyć. Na początku trzeciej partii wypracowali sobie dwupunktową przewagę, ale nie potrafili jej utrzymać. Tymczasem pod siatką wciąż wrzało. Po jednym ze spięć Ebadipour tak długo dyskutował z Lebedewem i sędzią, aż otrzymał żółtą, a potem czerwoną kartkę. Mimo tych niezdrowych emocji to Iran zszedł na przerwę techniczną z dwupunktową przewagą. Lebedew robił, co mógł, wprowadzał na boisko kolejnych rezerwowych. Rywale byli jednak nie do zatrzymania. W końcówce po raz kolejny pomógł im serwis. Na ich drodze do zwycięstwa na chwilę stanął Toncek Stern, ale w końcu i on pomylił się w polu serwisowym. Iran wygrał 25:21. W pierwszym piątkowym meczu w Ergo Arenie Bułgaria niespodziewanie pokonała 3:1 Holandię. Słoweńcy i Irańczycy rozegrają w Gdańsku jeszcze po jednym spotkaniu. Drużyna z Azji zmierzy się z Serbią, a wicemistrzowie Europy zagrają z Polską. Słowenia - Iran 0:3 (24:26, 14:25, 21:25) Słowenia: T. Stern, Kozamernik, Cebulj, Vincić, Pajenk, Urnaut - Kovacić (libero) oraz Gasparini, Koncilija, Ż. Stern, Videcznik, Możić Iran: Esmaeilnezhad, Jelveh, Ebadipour, Vadi, Toukhteh, Esfandiar - Hazratpour (libero) oraz Sharifi, Saadat CZYTAJ TEŻ: Grbić będzie czekał do samego końca. Przykra wiadomość dla trzech siatkarzy