W poprzednim sezonie w Polsce - i w Gdańsku - gościły siatkarskie mistrzostwa Europy, niedługo najmocniejsze drużyny będą rywalizować nad Wisłą o medale mistrzostw świata. Ale meczów w ramach Ligi Narodów nie było tu od 2019 roku, gdy gospodarzem jednego z turniejów w fazie grupowej był katowicki “Spodek". Kolejnego lata z powodu pandemii COVID-19 rozgrywki zostały odwołane, a przed rokiem wszystkie mecze odbyły się w tzw. “zamkniętej bańce" w Rimini. A przecież to dzięki Lidze Światowej, czyli poprzedniczce Ligi Narodów, siatkówka na powrót stała się jednym z najpopularniejszych sportów w Polsce. Od 1998 r., czyli debiutu “Biało-Czerwonych" w tych rozgrywkach, hale w całym kraju wypełniają się na meczach polskiej drużyny. A poziom zespołu, również dzięki rywalizacji z najlepszymi, sięgnął mistrzostwa świata. Nowości w Lidze Narodów i sędzia w opałach Już ponad godzinę przed pierwszym meczem turnieju w Gdańsku pod Ergo Areną można było spotkać pierwszych fanów w biało-czerwonych koszulkach. Przed pierwszym gwizdkiem spotkania Bułgarii z Włochami na trybunach pojawiło się około tysiąca osób, a ta liczba rosła w miarę zbliżania się początku spotkania reprezentacji Polski. Były okrzyki, gromkie brawa i zabawy znane z poprzednich edycji Ligi Narodów. Na boisku w przerwach między setami pojawiała się więc m.in. grupa odpowiedzialna za wystrzeliwanie w trybuny koszulek dla kibiców. Jedna z nich przefrunęła blisko stojącego na słupku sędziego, ale wszystko skończyło się zbiciem piątki arbitra z pechowym strzelcem. Na trybunach znalazły się także fanki reprezentacji Bułgarii, które z trójkolorowymi flagami dopingowały tamtejszych "junaków". Nowością były zaś m.in. zegary, które odmierzają czas na wykonanie zagrywki. Wszyscy uczestnicy meczu Bułgaria - Włochy zmieścili się jednak w limicie 15 sekund. Inne nowinki Ligi Narodów z tego sezonu to przerwa techniczna w połowie seta i tylko jeden czas na żądanie dla szkoleniowców. CZYTAJ TEŻ: Reprezentant Polski skrytykował klub. Dyrektor z Warszawy reaguje Mistrzowie Europy nie zawiedli. Zdecydowane zwycięstwo Na turniej do Gdańska przyjechało osiem drużyn. Włosi są jedną z najmocniejszych. Mistrzowie Europy dobrze radzą sobie w tegorocznych rozgrywkach. Przed turniejem w Polsce wygrali sześć z ośmiu meczów - jako jedyni pokonali drużynę Nikoli Grbicia. W dodatku ich trener Ferdinando De Giorgi po raz pierwszy w tym sezonie zabrał na Ligę Narodów doświadczonego Iwana Zajcewa. 33-letni siatkarz we wtorek pojawił się jednak na boisku tylko na moment... przez błąd w protokole. Nie musiał pomagać kolegom, bo dobrze prezentowały się młodsze gwiazdy włoskiej siatkówki - Alessandro Michieletto czy Simone Giannelli. Już w pierwszym secie nie pozostawiły przeciwnikom złudzeń, kto jest lepszy, wygrywając 25:15. Rywale od kilku lat próbują nawiązać do sukcesów z pierwszej dekady XXI wieku, gdy zdobywali medale mistrzostw świata i Europy. Idzie im dość opornie - w tym roku wygrali na razie tylko jeden mecz w Lidze Narodów. Obiecująco prezentuje się 18-letni Aleksandar Nikołow, który jest najlepiej punktującym zawodnikiem drużyny. We wtorek również był skuteczny, ale w drugim secie ponownie lepsi byli Włosi. Przy serwisach Gianellego w połowie partii odskoczyli na pięć punktów i mimo chwilowych kłopotów nie pozwolili się dogonić. Mistrzowie Europy pod presją znaleźli się dopiero w trzeciej partii, gdy to rywale zeszli na przerwę techniczną z zapasem trzech punktów. Bułgarzy mogli zresztą liczyć na coraz głośniejszy doping polskiej publiczności, która wspierała słabszą drużynę. W końcówce Włosi zdołali jednak odrobić straty. W wyrównaniu i zwycięstwie 25:23 pomógł m.in. szczelny blok. O godz. 20 w Gdańsku zagra reprezentacja Polski. Jej rywalem będzie kadra Iranu. "Biało-Czerwoni" będą walczyć o wygranie fazy zasadniczej Ligi Narodów. Bułgaria - Włochy 0:3 (15:25, 20:25, 23:25) CZYTAJ TEŻ: Tak Nikola Grbić buduje kadrę. Znalazł nowych liderów?