"Biało-czerwoni" już po raz piąty goszczą na salonach tego turnieju. Pierwszy turniej finałowy rozegrali w 2001 roku przed własną publicznością w Katowicach. Trenerem był wówczas Ryszard Bosek, a zmagania zakończyli na 7. miejscu. Rok później, pod wodzą Waldemara Wspaniałego, w brazylijskim Belo Horizonte uplasowali się dwie lokaty wyżej. Kolejne dwa finały LŚ Polacy zagrali już pod wodzą Raula Lozano. W 2005 roku w Belgradzie i w ubiegłym roku w Katowicach zakończyli finałowe zmagania na 4. miejscu. Najbliżej sukcesu, Polacy, byli w 2005 roku w Belgradzie. W półfinale prowadzili z gospodarzami 2:1 i w czwartym secie 22:17, aby przegrać 2:3, a następnie, w spotkaniu o brąz, ulec 2:3 Kubie. Rok temu 3. miejsce przegrali 1:3 z ekipą USA. Polacy w pierwszej fazie turnieju spotkają się dziś z Amerykanami, a jutro z Serbią. Są to zespoły,które podobnie jak Polacy, wystąpią na igrzyskach w Pekinie. Po meczach w fazie interkontynentalnej, w której rywalami Polaków były drużyny Chin, Japonii i Egiptu, tak naprawdę nie wiadomo na co stać polski zespół. Pojedynki z ekipami z najwyższej światowej półki powinny dać odpowiedź, na jakim etapie przygotowań do igrzysk jest Polska. Tegoroczny finał Ligi Światowej jest ostatnią możliwością grania z najlepszymi przed igrzyskami w Pekinie. Po fatalnych występach w ubiegłorocznych mistrzostwach Europy i kwalifikacjach do przyszłorocznego czempionatu w Turcji celem Polaków jest przekonanie samych siebie do myślenia, że mogą włączyć się do walki z najlepszymi, tak jak to było w 2006 roku w Japonii, kiedy zdobyli wicemistrzostwo świata. Wygrana z silną ekipą USA czy Serbii na pewno by im w tym pomogła. "Kadrowicze czują się dobrze. Wyczuwa się oczekiwanie przed pierwszym meczem. Inauguracja jest zawsze bardzo ważna. Wygrana uskrzydli, a porażka może nieco podciąć skrzydła, ale optymizm i bojowy nastrój daje się zauważyć" - powiedział menedżer "biało-czerwonych", Witold Roman. W środę polscy siatkarze mieli dwa treningi. Mecz swojego pierwszego rywala oglądali w telewizji.