W czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie przedłużył o trzy miesiące - do połowy maja - tymczasowy areszt siatkarskich działaczy Artura P. i Mirosława P.. Ten drugi, także tego dnia, złożył rezygnację z pełnienia funkcji prezesa związku. "Sąd uznał, że są przesłanki do przedłużenia aresztowania. Tego się akurat spodziewałem, ale nie jestem właściwym organem do rozstrzygania tej kwestii i nie zamierzam przesądzać o winie Mirosława P. Mam natomiast do niego wiele innych zarzutów i wcale nie dotyczą korupcji, tylko stylu zarządzania związkiem" - powiedział Bartelik. Według prezesa Pomorskiego Wojewódzkiego Związku Piłki Siatkowej polska siatkówka to nie tylko ostatnie mistrzostwa świata i reprezentacja mężczyzn. To także okręgowe związki, małe kluby i szkolenie młodzieży. "Te elementy były traktowane nie tyle po macoszemu, ile wręcz lekceważąco. To za jego kadencji notowania drastycznie obniżała też reprezentacja kobiet. Mirosław P. rządził federacją w sposób autorytarny, a nie demokratyczny i dbał tylko o siebie. Dlaczego w europejskich i światowych władzach, poza oczywiście nim, nie mamy żadnego przedstawiciela? Poza tym jako członek poprzedniego zarządu przez cztery lata apelowałem o transparentność i ujawnienie wszystkich źródeł i mechanizmów finansowych, ale moje postulaty pozostały bez reakcji" - wyliczył. Po rezygnacji Mirosława P. nowy prezes związku może zostać wybrany spośród obecnych członków zarządu. Bartelik uważa, że jest to dobre, aczkolwiek tymczasowe rozwiązanie. "Ze względów proceduralnych PZPS nie może działać bez prezesa. Nie chcę jednak wracać już do spraw związanych z Mirosławem P. Roztaczam nad nim kurtynę miłosierdzia, bo jak najszybciej trzeba zamknąć ten niechlubny rozdział i otworzyć nowy etap" - ocenił. Kandydat na szefa PZPS w poprzednich wyborach przyznał, że 16 marca podczas Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia Delegatów będzie dążył - wraz z grupą osób oczekujących szybszych zmian - do skrócenia kadencji obecnych władz. "Zamierzamy złożyć wniosek, a może tego dokonać każdy delegat, by uzupełnić porządek obrad o skrócenie kadencji zarządu i rozpisanie nowych wyborów. Następnym krokiem byłby wybór w okręgach delegatów na kolejny zjazd, a później wybór nowego zarządu i prezesa. Mam nadzieję, że we wrześniu poznamy kolejnego szefa PZPS" - przyznał. Nie jest to jednak możliwe. W statucie związku bowiem jest napisane: "Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Delegatów zwoływane jest przez zarząd nie później niż w terminie trzech miesięcy od daty zgłoszenia wniosku i obraduje nad sprawami, dla których zostało zwołane". W porządku obrad, który został już przez zarząd ustalony, nie ma punktu wspomnianego przez Bartelika. "Oczywiście każdy z delegatów może wystąpić z wnioskiem o zmianę porządku obrad lub wprowadzenie nowego punktu, ale tylko wówczas jeśli jest stuprocentowa frekwencja Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia Delegatów" - podkreślił rzecznik prasowy związku Janusz Uznański. Takiej na pewno nie będzie, bo zabraknie chociażby Mirosława P. i Artura P. Bartelik nie chce jeszcze mówić, czy sam stanie w wyborcze szranki. Zdaje sobie natomiast sprawę, że ten wniosek trafi na "opór materii" ze strony działaczy, którzy wybrali Mirosława P. i chcą utrzymać status quo. "Wiem jednak, że w gronie obecnych członków zarządu są osoby, które optują za takim rozwiązaniem i wierzę, że nasz wniosek przejdzie. Przypomnę, że w październiku 2012 roku Mirosław P. został wybrany wbrew opinii komisji rewizyjnej, która wnioskowała o nie udzielenie mu absolutorium. Mam nadzieję, że teraz ci delegaci zachowają się przyzwoicie, uderzą w pierś i poddadzą weryfikacji" - podsumował Waldemar Bartelik.