- Jesteśmy bardzo zadowoleni z organizacji turnieju - powiedział Jizhong Wei, który z siedziby tej federacji w Lozannie ma do Montreux dosłownie dwa kroki i oglądał zmagania najlepszych drużyn świata. - Tak jest w Montreux od wielu lat. Do tego miejsca najlepsze drużyny przyciąga prestiż zawodów. Nie ma tutaj wielkich pieniędzy, nie zdobywa się medali. Ważna jest tradycja sięgająca już ćwierćwiecza. Wszyscy, którzy tu grają, chwalą organizację oraz całą otoczkę turnieju. Dla wszystkich drużyn jest to początek sezonu i chcą się po prostu sprawdzić. Jizhong Wei zapewnił, że "turniej w Montreux będzie w dalszym ciągu rozgrywany pod egidą FIVB." - Bierzemy pod uwagę sportowy aspekt turnieju, który jest cały czas wysoki - powiedział. - Musimy się z tym zgodzić, oglądając choćby występ reprezentacji Brazylii. Było to mistrzostwo najwyższej rangi. Warto podkreślić, że organizacja turnieju opiera się głównie na wolontariuszach, których pracuje około czterystu. Wszyscy poświęcają swój czas i niejednokrotnie własne pieniądze. Kierowcy jeżdżący busami z zagranicznymi ekipami podkreślają, że praca przy turnieju jest dla nich zaszczytem. Komitet Organizacyjny Montreux Volley Masters zatrudnia tylko na pół etatu sekretarkę, do której obowiązków należy prowadzenie w trakcie roku korespondencji z poszczególnymi federacjami. Organizatorzy współpracują m.in. z hotelami położonymi na Rivierze Szwajcarskiej. Pokój w hotelu, w którym mieszkała polska ekipa, kosztuje pięćset franków szwajcarskich (około 1500 PLN) za dobę. Oczywiście organizatorzy dostają zniżki, ale cena po rabacie i tak pozostaje wysoka. Zresztą widok z balkonu na Alpy i Jezioro Genewskie jest wart każdych pieniędzy. Trudno się dziwić, że urodę Montreux i okolicy docenili najwybitniejsi artyści, którzy tutaj mieszkali i tworzyli m.in. Juliusz Słowacki, George Byron, Ernest Hemingway i Charlie Chaplin. Po zakończeniu turnieju organizatorzy rozmawiali z kierownictwem każdej ekipy. Pytali czy zespoły byłyby zainteresowane przyjazdem grą w przyszłym roku. - Przy zapraszaniu zasada jest prosta - tłumaczy pracujący w Szwajcarii Polski trener Jarosław Wegner, który przed laty wyemigrował z Polski. W Montreux Volley Masters jest szefem tłumaczy. - Dokonuje się selekcji dziesięciu drużyn i wysyła do tych federacji informację, że siatkarki ich krajów byłyby chętnie widziane w Montreux. Robi się to zwykle na przełomie grudnia i stycznia. Następnie obowiązuje kolejność zgłoszeń. W tym roku Polska swoją ofertę złożyła dwa dni przed amerykańską. Nie miało znaczenia, że USA jest wicemistrzem olimpijskim i zajmuje wyższe miejsce w światowym rankingu. Przyjęto nas, a nie Amerykanki, choć może gdzieś indziej zadziałałaby magia światowego mocarstwa. Gośćmi turnieju są sławne osobistości ze świata siatkówki. Wielkim uznaniem cieszy się rosyjski trener Nikołaj Karpol. Słynny szkoleniowiec jest znany ze specyficznego poczucia humoru. Gdy w niedzielę w położonej w pobliżu hali rozgrywek restauracji jeden z organizatorów zaproponował mu kawę lub herbatę, Karpol odpowiedział, że takich trunków to on ma w domu pod dostatkiem. Aluzja została zrozumiana. - To znaczy, że mimo 71 lat Karpol trzyma się dobrze - komentowano to wydarzenie w kuluarach turnieju. Francuska federacja siatkówki zorganizowała w Genewie w trakcie Montreux Volley Masters kurs trenerski. Po zajęciach szkoleniowcy znad Sekwany przyjeżdżali oglądać najlepsze zespoły świata. W tym gronie znajdował się były trener reprezentacji Polski kobiet Andrzej Dulski. - Takie szkolenie muszę przejść co roku, inaczej federacja nie przedłuży mi licencji - powiedział Andrzej Dulski. - Oczywiście z największą przyjemnością zobaczę mecze turnieju. Gospodarze są bardzo mili. Swego czasu ktoś z ekipy kubańskiej powiedział, że nie widział w życiu śniegu. Takich było więcej. Organizatorzy wynajęli helikopter i zawieźli przybyszy z Kuby wysoko w Alpy. Jednym z wykładowców na kursie francuskich szkoleniowców był trener reprezentacji kobiet Niemiec, Włoch Giovanni Guidetti, który powiedział bardzo ciekawą rzecz: musi i chce przystosować się do niemieckich realiów i mentalności tego kraju. Podpisał zobowiązanie, że nauczy się ojczystej mowy kraju swoich pracodawców. Niestety, Giovanni Guidetti nie wspominał czy do opanowania języka Goethego zobowiązał się Raul Lozano, trener męskiej reprezentacji tego kraju. Eugeniusz Andrejuk z Montreux