Przed hitem drugiej kolejki PlusLigi w tym sezonie obie drużyny sprawdził dotąd tylko Barkom Każany Lwów. I jastrzębianie, i rzeszowianie przegrali z Ukraińcami seta, ale ostatecznie wygrali 3:1. Sobotnie spotkanie wcale nie było jednostronne, ale Resovia po raz kolejny nie znalazła sposobu na Jastrzębski Węgiel. Przed pierwszym gwizdkiem w hali w Jastrzębiu-Zdroju uhonorowani zostali medaliści igrzysk olimpijskich z Polski i Francji, w tym Paweł Zatorski, libero rzeszowian. Filar reprezentacji Polski cały czas nie jest w pełni sił po kontuzji z Paryża, więc w sobotę zastępował go Michał Potera. Resovia z nim w składzie zaczęła świetnie, prowadząc 10:7. Kapitalnie pokazał się blok gości, który szybko dwa razy zatrzymał Łukasza Kaczmarka. Klemen Cebulj po chwili zablokował też atak Tomasza Fornala, dodatkowo Słoweniec naprawiał atakiem błędy swojego rodaka, rozgrywającego Gregora Ropreta. Ze środka groźny był Karol Kłos i wszystko wskazywało na to, że Resovia wygra seta. Prowadziła już 24:21. Ale wtedy w polu zagrywki pojawił się Arkadiusz Żakieta, który kilka minut wcześniej zmienił Kaczmarka. Przy serwisach rezerwowego gospodarze wyrównali, przy remisie 24:24 ważną piłkę skończył Fornal, a po chwili błąd popełnił Ropret i to mistrzowie Polski cieszyli się z wygranej. Wilfredo Leon wywołał aplauz kibiców. Na ten moment czekała siatkarska Polska PlusLiga. Marcelo Mendez trafił z decyzjami, Asseco Resovia wypuściła szansę W rzeszowskiej drużynie po takim secie mogły wrócić demony z końcówki poprzedniego sezonu. Wówczas była o kilka punktów od pokonania jastrzębian i awansu do finału PlusLigi. Podobnie jak w sobotę, rzeszowianie nie zdołali jednak utrzymać przewagi, a niesieni dopingiem siatkarze Marcelo Mendeza odrobili straty i odwrócili losy partii oraz całego meczu. Argentyński trener drugą partię rozpoczął z Żakietą i rezerwowym rozgrywającym Juanem Finolim w pierwszej szóstce. Mimo to znów dobrze zaczęła Resovia, odskakując na cztery punkty. Mendez postanowił zainterweniować, kiedy rywale prowadzili już 15:11. Przemowa trenera w przerwie poskutkowała - po niej jastrzębianie wygrali trzy akcje z rzędu i to Tuomas Sammelvuo, szkoleniowiec Resovii, poprosił o przerwę. Ale seria gospodarzy trwała. Kapitalnie zagrywał Żakieta, w obronie szalał Jakub Popiwczak. Do tego punkt zagrywką dorzucił Norbert Huber i nawet mimo błędu Fornala przy wystawie sytuacyjnej piłki - z czym przyjmujący nie mógł się pogodzić - Jastrzębski Węgiel wygrał 25:21. W trzeciej partii jastrzębianie prowadzili już od początku, szybko wypracowali czteropunktową przewagę. Cały czas wyśmienicie w ataku radził sobie Żakieta. A do tego punkt sprytną zagrywką dorzucił Finoli, gospodarze wygrywali już 14:9. Nie pomagały zmiany, na które decydował się Sammelvuo. Trwał koncert Żakiety, ostatni set był popisem mistrzów Polski - zwyciężyli 25:15. Wybór MVP mógł być tylko jeden - nagrodę otrzymał atakujący gospodarzy. Jastrzębski Węgiel wygrał z Resovią trzynasty raz z rzędu. Już w środę mistrzowie Polski zagrają zaś o pierwsze trofeum w sezonie - w meczu o AL-KO Superpuchar Polski w katowickim Spodku ich rywalem będzie Aluron CMC Warta Zawiercie. Sensacyjny transfer siatkarskiego gwiazdora. Wziął przykład z Bartosza Kurka Jastrzębski Węgiel: Kaczmarek, Huber, Carle, Toniutii, Brehme, Fornal - Popiwczak (libero) oraz Żakieta, Finoli Asseco Resovia: Boyer, Kłos, Bednorz, Ropret, Sapiński, Cebulj - Potera (libero) oraz Bucki, Vasina, Kozub, Woch