Do Łodzi przyleciał najbardziej utytułowany turecki klub. Vakifbank pięć razy wygrał Ligę Mistrzyń, a do tego też pięć razy zagrał w finale. Po 1990 roku tylko włoski Volley Bergamo triumfował więcej razy. - Przyjadą tak znane nazwiska, że warto przyjść do hali, by je zobaczyć, a oczywiście nam kibicować. Nie jesteśmy faworytem, ale to nam może tylko pomóc - mówił Kamila Witkowska, środkowa bloku ŁKS. W składzie Vakibanku są m. in. Włoszka Paola Egonu, reprezentantki USA: Kara Bajema i Chiaka Ogbogu, Brazylii: Gabriela Guimaraes i Holandii: Nika Daalderop, a także cztery zawodnczki z kadry Turcji. - Pokazałyśmy z Fenerbahce, że potrafmy wygrać z bardzo dobrymi zespołami. Musimy wyłożyć wszystkie karty na stół i zagrać na najwyższym poziomie - przekonywała środkowa Aleksandra Gryka. Alessandro Chiappini, trener łodzianek, stracił jednak niedawno asa - kontuzji doznała reprezentacyjna środkowa Klaudia Alagierska-Szczepaniak. To właśnie Gryka ma ją zastąpić, ale nie ma tyle doświadczenia. Ełkaesianki też miały kim straszyć. Roberta Ratzke to druga rozgrywająca reprezentacji Brazylii. Valentina Diouf też kiedyś grała w kadrze Włoch, a do tego reprezentantki Polski - Kamila Witkowska i Zuzanna Górecka. Napędziły strachu Vakifbankowi I gospodynie nie bały się ryzykować. Agresywnie zagrywały, nieźle przyjmowały, Ratzke dobrze rozgrywała, a Diouf nie wstrzymywała ręki. To pozwoliło, by na początku set był wyrównany. Dość szybko górę wzięła większa jakość przyjezdnych. Po dwóch blokach na Diouf wygrywały 11-7. W ataku niemal nie myliła się Brazylijka Gabi i przewaga rosła. - Grajmy trochę wyższą piłkę, bo trafiamy na blok - radził Chiappini. Podpowiedzi Włocha na chwilę podziałały, ale mistrzynie Turcji szybko nie tylko odzyskały przewagę, ale jeszcze ją powiększyły (19-13). Łodzianki nie poddały się i miały świetną serię. Po bloku przegrywały tylko 20-21. Znów jednak doświadczenie rywalek dało o sobie znać. Bezlitosny Vakifbank Podrażniony zespół z Turcji rozpoczął drugiego seta z dużym impetem. Dzięki zagrywce i grze blokiem wygrywały 5-0. Łodziankom trudno odmówić ambicji i woli walki. I potrafiły zaskakiwać rywalki, ale przewaga Vakifbaku była dość bezpieczna. Przyjezdne też się myliły, ale za rzadko, by można było liczyć na odrobienie strat. Do tego po słabym pierwszym secie na wysoki poziom wróciła Egonu. Po jej ataku było już 19-11. Siatkarki z Turcji nie zatrzymywały się - dobrze broniły, śmiało atakowały, a do tego raziły serwisem. Równie szybko rosła przewaga w trzecim secie. Coraz lepiej spisywała się Egonu, z trudnych piłek atakowała Gabi, a do tego Vakifbank dołożył skuteczny blok. Po kolejnej takiej akcji było 4-9. Ale i Turczynki miały słabszy moment - z sześciu punktów ełkaesianki odrobiły trzy (12-15). Po chwili Egonu zaczęła się mylić i były jeszcze bliżej (20-21). A po dobrej zagrywce Gryki był nawet remis. W końcówce było mnóstwo emocji. Ełkaesianki obroniły piłkę meczową. ŁKS Commercecon - Vakifbank Stambuł 0-3 (22-25, 12-25, 24-26) ŁKS: Ratzke, Witkowska, Scuka, Diouf, Górecka, Górecka oraz Maj-Erwardt (libero), Gajer, Hryszczuk, Piasecka