Niemki są notowane niżej niż Amerykanki, Włoszki czy Polki, ale mogą sprawić niespodziankę i utrzeć nosa faworytkom. Zwłaszcza że na otwarcie turnieju pewnie ograły Tajlandię. W niedzielę miały jednak zaskakujące problemy z jedną z - przynajmniej teoretycznie - najsłabszych drużyn w stawce. Kolumbijki dzień wcześniej zebrały tęgie lanie od Amerykanek. W żadnym z setów nie przekroczyły 13 punktów. W niedzielę zrobiły to już w pierwszym secie. Początek spotkania był zaskakująco wyrównany, drużyna z Ameryki Południowej prowadziła nawet 9:8. Z dużą mocą atakowała zwłaszcza Amanda Coneo, przyjmująca grająca na co dzień w lidze francuskiej. Po kolejnym nieporozumieniu w niemieckiej drużynie zdenerwował się jej trener Vital Heynen. Belgijski szkoleniowiec poprosił o przerwę, a w czasie przemowy do swoich zawodniczek mocno gestykulował. Szkoleniowiec szukał zmian, ale kiedy jego zawodniczki nadziały się na blok rywalek, przegrywały już trzema punktami. Co prawda dzięki zagrywkom Sarah Straube doprowadziły jeszcze do remisu 23:23, ale Kolumbia zdobyła dwa kolejne punkty i niespodziewanie wygrała seta. Pierwszy krok polskich siatkarek w stronę igrzysk. Rywalki na deskach Vital Heynen aż rzucał tabliczką. Kolumbia napsuła Niemkom sporo krwi Krótka przerwa przed drugim setem nie uspokoiła ani niemieckiej drużyny, ani Heynena. Po kolejnej nieudanej akcji na początku drugiej partii aż rzucił swoją charakterystyczną tabliczką z notatkami. Kolumbijki tym razem odskoczyły jeszcze szybciej, prowadziły już 10:5. Nie mogły sobie poradzić zwłaszcza z atakami Any Kariny Olayi, czyli najnowszego nabytku UNI Opole. Wydawało się jednak, że w końcu Niemki zaczęły odnajdywać odpowiedni rytm. Zmniejszyły straty do dwóch punktów. Rywalki jeszcze raz odskoczyły, ale w końcówce niemiecki blok w końcu dał drużynie z Europy prowadzenie 23:22. O losach seta przesądziła zagrywka Camilli Weitzel, po której Niemcy wygrały 28:26. Po szczęśliwej końcówce drugiej partii Niemki rozpoczęły kolejną w przemeblowanym składzie, który dał im zwycięstwo. Zabrakło w nim m.in. Leny Stigrot, jednej z liderek drużyny. Tym razem podopieczne Heynena rozpoczęły od prowadzenia 4:0. Ich przewaga systematycznie rosła, a Stigrot w końcu pojawiła się na boisku. Set w końcu przebiegał tak, jak zapewne wymarzył to sobie były szkoleniowiec polskiej kadry siatkarzy. Kolumbijki od czasu do czasu potrafiły zaskoczyć blokiem lub zagrywką, ale Niemki wygrały bardzo pewnie - 25:19. Niemki opanowały sytuację. Druga wygrana siatkarek Heynena w Łodzi Drużyna Heynena wyraźnie opanowała sytuację. Kolumbia, dwudziesta drużyna rankingu FIVB, miała duże problemy również w czwartym secie. Niemki w połowie partii prowadziły aż ośmioma punktami. Tak wielkich strat rywalki z Ameryki Południowej nie były w stanie odrobić. Nie pomogły zmiany, na które decydował się trener Kolumbijek Antonio Rizola Neto. To było już zupełnie jednostronne starcie. Ostatecznie Niemki wygrały 25:14 i po dwóch meczach mają na koncie komplet punktów. W niedzielę w Łodzi zostaną rozegrane jeszcze trzy spotkania. Najważniejsze z punktu widzenia polskich kibiców to konfrontacja Polski z Koreą Południową. Z Łodzi Damian Gołąb Ich "mafia" rządzi kobiecą siatkówką. Polska też z tego korzysta