Resovia zdążyła już w tym sezonie przegrać osiem meczów i zmienić trenera. Od czasu do czasu siatkarze z Podkarpacia pokazują jednak drzemiący w nich potencjał. Tak było we fragmentach meczu w Bełchatowie. Głównie w tych, w których goście bombardowali rywali mocnymi serwisami. Resovia wywalczyła awans do ćwierćfinału po spotkaniu pełnym twardej siatkówki. PGE Skra w ostatnim meczu PlusLigi przegrała z Jastrzębskim Węglem, ale dopiero po tie-breaku. Wówczas bełchatowianie w pierwszym secie zaskoczyli mistrzów Polski. Środowe starcie zaczęło się podobnie. Gospodarze szybko zaczęli nękać rywali zagrywką - punkty w ten sposób zdobyli Milad Ebadipour i Mateusz Bieniek. Dobrze prezentowali się również w obronie i wypracowali sobie pięciopunktową przewagę. W drugiej części seta goście sukcesywnie ją jednak zmniejszali. Doścignęli gospodarzy przy wyniku 23:23, gdy punkt zagrywką zdobył Nicolas Szerszeń. W końcówce jednak sędziowie nie dopatrzyli się bloku po ataku Klemena Cebulja. A że na meczu nie było systemu do wideoweryfikacji, protesty Słoweńca nie przyniosły rezultatu - PGE Skra wygrała 25:23. Asseco Resovia zaskakuje PGE Skrę zagrywką Spotkania zespołów z Bełchatowa i Rzeszowa przez lata rozpalały emocje kibiców. W ostatnich sezonach oba zespoły są jednak nieco w cieniu Jastrzębskiego Węgla i Grupy Azoty ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle. Ale ich rywalizacja wciąż przyciąga wzrok siatkarskich kibiców niemal w całym kraju. To również pojedynki reprezentacyjnych rozgrywających. W środę teoretycznie trochę utrudnione zadanie miał Fabian Drzyzga. Trener gości Marcelo Mendez zdecydował się bowiem pozostawić na ławce Sama Deroo i Jakuba Kochanowskiego. Mimo to rezerwowy środkowy Resovii, Timo Tammemaa, otrzymywał od Drzyzgi dość dużo piłek. Grzegorz Łomacz miał w drużynie wyraźnego lidera. Aleksandar Atanasijević długo radził sobie w ataku niemal ze wszystkimi trudnymi piłkami. Dopiero w drugim secie rzeszowianie zdołali go zablokować. Udało im się też powstrzymać Ebadipoura. Do tego doszły świetne zagrywki Cebulja, a przyjęcie gospodarzy wyglądało coraz gorzej. Łomacz w większości sytuacji miał związane ręce, a goście pewnie wygrali 25:19. Asseco Resovia w ćwierćfinale Pucharu Polski Trzecią partię od dwóch asów serwisowych rozpoczął Tammemaa. Resovia szybko odskoczyła na cztery punkty, ale gospodarze równie szybko wyrównali. Pomógł w tym m.in. blok w wykonaniu Łomacza. Blok, a także niebezpieczna dla rywali zagrywka, cały czas były również atutami rzeszowian. Partia do samego końca była wyrównana. Co prawda po asie serwisowym Drzyzgi minimalną przewagę mieli goście, Karol Kłos zniwelował ją jednak blokiem. Grę na przewagi wygrała Resovia, bo zawiódł drugi ze środkowych PGE Skry. Goście podbili atak Bieńka, a po drugiej stronie nie pomylił się Maciej Muzaj. Rzeszowianie wygrali 27:25. Goście nie dawali wytchnienia bełchatowianom od początku czwartej partii. Tym razem w polu serwisowym błysnął Cebulj. PGE Skra opanowała jednak sytuację dzięki niezłej grze w obronie, w czym brylował Robert Taht. Gdy jednak kilka minut później Estończyk zmarnował dwie piłki na lewym skrzydle, goście prowadzili już 16:11. Taht miał też problemy z przyjęciem, na boisko wrócił więc Dick Kooy. Ale i on nie był w stanie dokładnie przyjąć zagrywki Muzaja. Przewaga Resovii wzrosła do dziewięciu punktów. Tak olbrzymich strat gospodarze już nie odrobili. Mecz zakończył atak Cebulja, rzeszowianie wygrali czwartą partię 25:16. Spotkanie w Bełchatowie było ostatnim starciem w ramach 1/8 finału Pucharu Polski. Ćwierćfinałowym rywalem Resovii będzie Aluron CMC Warta Zawiercie. PGE Skra Bełchatów - Asseco Resovia 1:3 (25:23, 19:25, 25:27, 16:25) PGE Skra: Atanasijević, Bieniek, Ebadipour, Łomacz, Kłos, Kooy - Piechocki (libero) oraz Taht, Sawicki, Schulz, Mitić Resovia: Muzaj, Tammemaa, Szerszeń, Drzyzga, Kozamernik, Cebulj - Zatorski (libero) oraz Bucki, Deroo Damian Gołąb