Andrzej Wrona już w styczniu ogłosił, że sezon 2024/2025 będzie ostatnim w jego zawodowej karierze. W kolejnych miesiącach walczył z kolei o to, by z przytupem pożegnać się z PGE Projektem Warszawa - razem z kolegami odpadł jednak w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, przegrał też w półfinale Pucharu Polski. Siatkarzom stołecznego klubu pozostała jedynie walka o medale PlusLigi. Podopieczni Piotra Grabana w półfinałach w dramatycznych okolicznościach musieli uznać wyższość Aluron CMC Warty Zawiecie - Projekt decydujący mecz przegrał po tie-breaku i to po nieudanej akcji w wykonaniu Wrony, który jest kapitanem zespołu. Sam zawodnik przyznał później, że porażka z "Jurajskimi Rycerzami" mocno nim wstrząsnęła. "Ja czuję się tak, jakby miłość mojego życia złamała mi serce. Siatkówka trochę złamała mi serce tymi meczami z Zawierciem. Jeżeli miałbym sobie wymyślić najgorszy możliwy scenariusz na przegranie spotkania też indywidualnie, to wydarzyło się w Warszawie" - wyznał w magazynie #7Strefa Polsatu Sport. Andrzej Wrona z brązem mistrzostw Polski. Siatkarz kończy karierę Wrona i spółka błyskawicznie podnieśli się po porażce z zawiercianami i w meczach o brąz pokazali się za kapitalnej strony. Rywalizację do trzech zwycięstw z JSW Jastrzębskim Węglem rozpoczęli z przytupem, bo na wyjeździe ograli mistrzów Polski 3:0. Przed własną publicznością przypieczętowali zwycięstwo w czterech setach, z kolei 7 maja mogli już cieszyć się z zajęcia trzeciego miejsca w rozgrywkach, bo w hali rywali ponownie ich pokonali, tym razem po tie-breaku. Po ostatnim meczu przed kamerą Polsatu Sport stanął Wrona, któremu, chociaż miał powody do radości, w pewnym momencie załamał się głos. "Jestem wdzięczny, że było mi dane wszystko przeżyć..." - zaczął i urwał, ponieważ nie był w stanie kontynuować wypowiedzi. W oczach siatkarza pojawiły się łzy, a po chwili, gdy już się opanował, odniósł się do przebiegu rywalizacji z JSW Jastrzębskim Węglem Mecz z obrońcami tytułu był ostatnim w barwach Projektu nie tylko Wrony, ale też jego klubowego kolegi, Jakuba Kowalczyka. Kapitan zespołu podczas dekoracji zaprosił Kowalczyka do wspólnego uniesienia pucharu za trzecie miejsce. "Kuba tu grał 10 lat, ja 9. Odbijaliśmy w parze praktycznie od pierwszego sezonu i Kuba odchodzi. Chyba kończy (karierę - przyp. red), chociaż różnie to życie weryfikuje. Chciałem go uhonorować, bo to jest serce tej drużyny, pozytywny duch tego zespołu" - zadeklarował.