Rzeszów czy Warszawa? Siatkarze Bogdanki LUK Lublin przed ostatnim meczem fazy zasadniczej mogli "wybrać" sobie rywala w ćwierćfinale PlusLigi. To była ostatnia niewiadoma przed grą o medale. Do gry z czwartą w tabeli Asseco Resovią lublinianie potrzebowali wygranej w Katowicach. Ta sztuka im się jednak nie udała, kończą na szóstej pozycji. O przepustkę do strefy medalowej klub, który ma wkrótce wzmocnić Wilfredo Leon, zagra z Projektem Warszawa. Resovia zmierzy się z kolei z Treflem Gdańsk. Trenerzy drużyn z Katowic i Lublina na finiszu rundy zasadniczej postanowili dać szansę rezerwowym. GKS rozpoczął spotkanie m.in. z drugim rozgrywającym Piotrem Fenoszynem czy atakującym Damianem Domagałą. Wśród gości brakowało Jana Nowakowskiego czy Thalesa Hossa. I już pierwsza partia przyniosła niespodziankę, choć dość szybko zarysowała się przewaga Bogdanki LUK. Po błędzie w ataku Marcina Walińskiego, przyjmującego katowiczan, goście prowadzili 8:5. Co prawda GKS błyskawicznie odrobił straty, ale po chwili lubelscy siatkarze byli już o cztery punkty z przodu. Dobrze zagrywał i atakował Mateusz Malinowski. W połowie seta trener Massimo Botti musiał jednak zdecydować się na zmianę. Maciej Zając opuścił boisko z urazem kostki, zastąpił go Nowakowski. A gospodarze zaczęli odrabiać straty, wkrótce przegrywali tylko 15:16. A po zagrywce Walińskiego był remis 18:18. I po zaciętej końcówce 25:23 wygrali katowiczanie - najpierw punkt zagrywką zdobył Domagała, potem w aut zaatakował Malinowski. Złe wieści w sprawie polskiego siatkarza. Jest oficjalny komunikat GKS Katowice blisko wygranej w trzech setach. Ale rywale nie odpuścili W drugiej partii to katowiczanie zaczęli budować przewagę. Prowadzili 12:9, kiedy Fenoszyn zablokował atak Tobiasa Branda. Botti poprosił o czas, wprowadził na atak Damiana Schulza, ale przewaga rywali wzrosła do pięciu punktów. GKS długo utrzymywał bezpieczne prowadzenie, ale kiedy lublinianie zablokowali atak Jonasa Kvalena, gospodarze wygrywali już tylko 19:17. Ale GKS wytrzymał. Drugi oddech dała mu znakomita zagrywka Domagały, przy trudnej piłce sprytnie zachował się Fenoszyn. I to Domagała atakiem z prawego skrzydła zakończył partię, którą katowiczanie wygrali 25:21. Katowiczanom zwycięstwo za trzy punkty dawało szansę na awans na trzynastą pozycję na koniec fazy zasadniczej. To zmieniało terminarz ostatnich meczów sezonu - rewanżowe spotkanie z Cuprum Lubin w takim wypadku GKS rozegrałby we własnej hali. W trzecim secie poniedziałkowego spotkania musiał jednak rywalizować z mocniejszym składem gości. Na boisku pozostali Nowakowski i Schulz, na boisku pojawił się Jakub Wachnik. I Bogdanka LUK prowadziła 9:6. Z czasem jej przewaga jeszcze wzrosła. Przy jej prowadzeniu 16:10 trener gospodarzy Grzegorz Słaby jeszcze próbował przerwać grę i natchnąć zawodników do walki. Nie udało się, nie pomogły też zmiany - lublinianie wygrali 25:19 i przedłużyli spotkanie. Faworyt pokazał moc przed walką o medale. Wielkie rotacje trenera PlusLiga. Emocje w końcówce, Damian Domagała z nagrodą dla MVP Czwarta partia była bardziej wyrównana. Najpierw dwa punkty z przodu był GKS, potem Bogdanka LUK. Dobrze prezentował się Schulz, który atakował ze skutecznością ponad 60 procent. Katowiczanie doprowadzili jednak do remisu 12:12 dzięki mocnym zagrywkom, które sprawiły kłopot rywalom. Po kolejnym udanym bloku Fenoszyna gospodarze prowadzili 16:14. Goście byli blisko wyrównania przy stanie 19:18, ale katowiczanie wyratowali się blokiem. Po chwili i tak był jednak remis 21:21. GKS miał dwie piłki meczowe, ale ich nie wykorzystał. Ostatecznie jednak katowiczanie wygrali 26:24. Mecz zakończył atak Domagały, który odebrał nagrodę dla MVP spotkania. GKS Katowice: Domagała, Krulicki, Waliński, Fenoszyn, Usowicz, Kvalen - Mariański (libero) oraz Mielczarek, Adamczyk. Saitta, Wóz Bogdanka LUK: Malinowski, Kania, Brand, Komenda, Zając, Krysiak - Kędzierski (libero) oraz Nowakowski, Schulz, Wachnik, Thales (libero)