Trzeba przyznać, że Andrea Anastasi - w odróżnieniu od drużyny - wytrzymał presję związaną z grą na igrzyskach. Choć starcie z Rosją nie układało się od początku, nie wpadał w panikę, nie krzyczał, tylko starał się uspokoić zespół. - Podczas przerw w grze dla zawodników byłem jak ojciec. Gdy widzę, że starają się jak mogą, ale im nie wychodzi, nie jestem zły na nich, tylko staram się ich uspokoić. Krzyk w niczym nie pomoże - tłumaczy trener. - Przez cały turniej olimpijski nie graliśmy tak, jak przyzwyczailiśmy do tego przez cały sezon. Czego zabrakło "Biało-czerwonym"? - Być może doświadczenia wyniesionego z gry na tak dużej imprezie, jaką są igrzyska olimpijskie, zwłaszcza od fazy ćwierćfinałowej. Na dodatek losowanie nie było dla nas szczęśliwe. Kto wie, czy Rosja nie jest w ogóle najlepszym zespołem, jaki znalazł się w ćwierćfinałach, a my akurat trafiliśmy na nią - podkreślił Anastasi. Włoski trener Polaków dostrzegał też plus porażki na turnieju w Londynie. - Gdy czasem przegrywasz, budujesz osobowość, odporność, postawę. Zatem to jest największa wartość, jaką wynosimy z tych igrzysk olimpijskich. W przyszłości zachowamy się lepiej w podobnych okolicznościach - uważa szkoleniowiec naszych siatkarzy. - Jestem przekonany, że w niedalekiej przyszłości osiągniemy kolejne sukcesy. - Wierzę w tych chłopaków, wiem, jestem pewny, że oni stworzą niesamowity zespół. Przed tym turniejem wykonaliśmy niesamowitą pracę. I możemy być spokojni przed finałami mistrzostw świata w Polsce. Zespół jest młody i igrzyska były dla niego bezcennym doświadczeniem. OK, nie kontrolowaliśmy emocji, nie oczyściliśmy głów po porażce, nie graliśmy naszej najlepszej siatkówki, ale to efekt braku doświadczenia. Jest mi przykro osobiście, a także z uwagi na fanów z Polski. Ale tak okrutny bywa sport - dodał Andrea Anastasi. Tłumaczył też, że problemem nie było tylko to, iż nasza drużyna nie zniosła presji. - W żadnym sporcie nikt na okrągło nie jest w stanie grać perfekcyjnie. Spójrzcie na Agnieszkę Radwańską. Dotarła do finału Wimbledonu, by później, na tych samych kortach przegrać w pierwszym meczu, choć przecież robiła co mogła - porównywał Andrea Anastasi, który jest wielkim fanem Radwańskiej i tenisa. - Wiem, że wolelibyście, abyśmy na igrzyskach grali tak dobrze jak w finale Ligi Światowej, ale się nie udało. Mówienie także o tym, że forma przyszła za wcześnie, jest zbyt dużym uproszczeniem - tłumaczył Andrea Anastasi. Pobierz aplikację i śledź igrzyska Londyn 2012 na swej komórce, bądź tablecie!