W poprzedniej kolejce Cuprum Stilon Gorzów Wielkopolski postawił Jastrzębskiemu Węglowi dość trudne warunki, urywając mistrzom Polski seta. Tym razem ich trener Marcelo Mendez najwyraźniej przewidywał nieco mniej problemów, bo zdecydował się na dwie zmiany w składzie - do szóstki wskoczyli Timothee Carle i Jordan Zaleszczyk. Wolne dostał więc m.in. reprezentant Polski Norbert Huber. Pierwszy punkt jastrzębianie zawdzięczali Carle, który zablokował atak Jakuba Jarosza. Początek pierwszego seta był jednak wyrównany, na chwilę to goście odskoczyli nawet na dwa punkty. Nie najlepiej spotkanie rozpoczął również atakujący mistrzów Polski Łukasz Kaczmarek, który szybko został zablokowany, a po chwili zaatakował w aut. Po stronie gości skuteczny był Piotr Orczyk, ale gospodarze w końcu wyszli na prowadzenie 19:17. W końcówce błędy popełnił rozgrywający Trefla Kamil Droszyński i przewaga gospodarzy sięgnęła trzech punktów. Ale błąd w przyjęciu popełnił też ich rezerwowy Marcin Waliński i seta rozstrzygnęła gra na przewagi. Kiedy Jakub Popiwczak nie poradził sobie z zagrywką Moustaphy M'Baye, piłki setowe miał Trefl. Ale jastrzębianom pomogły zagrywki Kaczmarka i ostatecznie to oni wygrali 29:27. Wilfredo Leon wypełnił halę w 14 minut. Fenomen reprezentanta Polski trwa PlusLiga. Mistrzowie Polski zatrzymani w drugim secie. Trefl Gdańsk zaskakuje Jastrzębski Węgiel po siedmiu kolejkach zajmował trzecie miejsce w ligowej tabeli. Miał tyle samo punktów co niepokonana Bogdanka LUK Lublin i o "oczko" mniej niż liderujący PGE Projekt Warszawa - ale zespół ze stolicy rozegrał o mecz więcej niż większość rywali. Kiedy Jastrzębski Węgiel spogląda w górę tabeli, Trefl Gdańsk ogląda się za siebie. Trzy dni przed przyjazdem na południe Polski drużyna z Pomorza przegrała z PSG Stalą Nysa. To była już piąta porażka w tym sezonie - przy trzech spadających zespołach można się spodziewać, że gdańszczan będzie czekać niełatwa walka o utrzymanie w PlusLidze. W drugim secie gdańszczanie zbliżyli się jednak do zdobycia sensacyjnych punktów na terenie mistrzów Polski. Dobrze rozpoczęli partię, gdy zablokowali atak Jordana Zaleszczyka, prowadzili już 10:7. I utrzymywali punkt, dwa zapasu nad rywalami przez niemal całego seta. Rywale nie potrafili zagrozić im serwisem, więc liderem ofensywy stał się środkowy Moustapha M'Baye. Ale i tak wydawało się, że partia padnie łupem jastrzębian. Mendez zastąpił Kaczmarka Arkadiuszem Żakietą, mogli liczyć na niezawodnego Tomasza Fornala, a po zagrywkach Carle prowadzili 22:20. Trefl ponownie doprowadził jednak do gry na przewagi, a w niej zagrywka Droszyńskiego zaskoczyła jastrzębian i goście niespodziewanie wygrali 30:28. Tomasz Fornal poprowadził Jastrzębski Węgiel do zwycięstwa Przegrany set jakby podrażnił mistrzów Polski. W trzeciej partii błyskawicznie zbudowali czteropunktową przewagę, blokiem popisał się nawet jeden z najniższych na boisku Benjamin Toniutti. Tym razem na boisku już od początku był Żakieta. Przewagę jastrzębian powiększył Fornal, który wykończył kontratak. Przyjmujący zdobył w tym secie pięć punktów, atakujący sześć. To była partia bez historii, Jastrzębski Węgiel wygrał 25:20. Mistrzowie Polski nie zatrzymywali się w kolejnym secie. Szybko prowadzili 8:3. Trener rywali Mariusz Sordyl szukał nowych rozwiązań i zaczął seta z Aleksiejem Nasewiczem w ataku. Ale to nie odmieniło losów spotkania. Przewaga jastrzębian rosła w zastraszającym tempie, prowadzili już 16:6. Skończyło się siatkarskim nokautem 25:13 i nagrodą MVP dla Fornala, który zdobył 22 punkty. Jastrzębski Węgiel: Kaczmarek, Brehme, Carle, Toniutti, Zaleszczyk, Fornal - Popiwczak (libero) oraz Finoli, Żakieta, Waliński Trefl Gdańsk: Jarosz, M'Baye, Orczyk, Droszyński, Pietraszko, Czerwiński - Koykka (libero) oraz Sobański, Nasewicz, Jorna