Na takie spotkanie warto było czekać cały sezon. JSW Jastrzębski Węgiel i Aluron CMC Warta Zawiercie zaserwowały kibicom w łódzkiej Atlas Arenie kapitalne widowisko. Skończyło się dopiero po pięciu setach i długim tie-breaku, w którym zawiercianie zwyciężyli 22:20. Wcześniej wrócili z zaświatów po dwóch przegranych partiach. "Po tych dwóch pierwszych setach to nikt za bardzo nie wierzył, że ten mecz będzie tak długi i tyle trwał. Winiar zrobił dwie zmiany i naprawdę w pewnym momencie to ruszyło. Nie wiem naprawdę dlaczego. Było czuć taki moment, że jeszcze walczymy, i poszło" - przyznaje Mateusz Bieniek, kapitan zawiercian. Półfinał Ligi Mistrzów wymknął się spod kontroli. Mateusz Bieniek komentuje W odwróceniu losów meczu pomogło wejście na boisko dwóch rezerwowych: wracającego po kontuzji atakującego Karola Butryna oraz przyjmującego Patryka Łaby. Jak przyznał po spotkaniu Michał Winiarski, trener Warty, w przypadku tego pierwszego podjął ryzyko, desygnując go na boisko po tym, jak siatkarz wziął udział w zaledwie dwóch treningach. Bieniek wyróżnił jednak również innego zawodnika - Bartosza Kwolka, który zdobył dla Warty 24 punkty, najwięcej w drużynie. "Miguel Tavares zmienił troszkę dystrybucję, zaczęliśmy więcej trudnych piłek kierować na lewe skrzydło, do Bartka Kwolka. Czapki z głów, jak zagrał, ile piłek w tie-breaku ważnych pokończył... Ale Patryk Łaba również. Zaczęliśmy grać mądrzej i z większą cierpliwością" - ocenia środkowy zawiercian. Emocjami z tego spotkania można by obdzielić kilka innych, ale o te dodatkowe, niechciane przez siatkarzy, zadbali sędziowie. Pierwszy arbiter Jan Krticka swoimi decyzjami kilka razy wywołał gorące protesty obu drużyn. Nie zawsze jego decyzje zgadzały się choćby z tym, co wynikało z powtórek wyświetlanych na telebimie w hali. Przy jednej z sytuacji Jakub Popiwczak, libero JSW Jastrzębskiego Węgla, otrzymał za protesty żółtą kartkę. Zapytaliśmy więc Bieńka, czy spotkanie w pewnym momencie wymknęło się spod kontroli sędziów? Podkreśla jednak, że nie chce rozwodzić się nad tematem arbitrów. "Da się zrobić jakoś tak, by nie prowokować takich nerwowych sytuacji. Ale nie chcę za bardzo też rozmawiać o sędziach, bo zaraz dostanę jakąś karę czy coś" - z uśmiechem kończy siatkarz. Z Łodzi Damian Gołąb