Sałparow, który w 2006 roku wraz z kolegami z reprezentacji stał na najniższym stopniu podium MŚ, a trzy lata później cieszył się z brązu ME, rozpłakał się ze szczęścia po ostatniej akcji środowego ćwierćfinału, w którym Bułgarzy pokonali 3:1 Niemców. "Nasza droga do półfinału była naprawdę ciężka. Mieliśmy bardzo trudną grupę, potem mecz ze współgospodarzami, a następnie spotkanie z dobrze dysponowanymi Niemcami. Ekipy rywalizujące w Polsce miały znaczniej trudniejsze zadanie niż te grające w Danii. Moim zdaniem wśród tych drugich niektóre zespoły - Dania, Belgia czy Białoruś - prezentowały znacznie niższy poziom niż te u nas. Nie wiem, kto odpowiada za obowiązujący system rozgrywek, ale przepraszam - według mnie jest on głupi" - argumentował. 31-letni libero choć miejsce w najlepszej czwórce imprezy traktuje jak złoto, to nie myśli jeszcze ani o finale, ani tym bardziej o triumfie w ME. "Teraz jesteśmy skoncentrowani wyłącznie na półfinale z Włochami. Nie ma takiej opcji, abyśmy wybiegali tak daleko myślami" - zaznaczył. Jak dodał, przy okazji spotkania z reprezentantami Italii, którzy w poprzedniej edycji imprezy wywalczyli srebro, on i jego koledzy mają dodatkową motywację. "Przegraliśmy z nimi w lipcu mecz o trzecie miejsce w Lidze Światowej (i wcześniej w fazie grupowej turnieju finałowego - przyp. red), będzie więc okazja do rewanżu. Myślę, że taki kierunek myślenia pomoże nam wygrać" - ocenił. Doświadczony libero nie ukrywa, że duże znaczenie dla Bułgarów miało zwycięstwo w barażu o ćwierćfinał z Polakami. Podopieczni trenera Camillo Placiego przegrywali 0:2 (a w tie-breaku 6:9), by wygrać 3:2. "Pojawiała się już obawa, że przegramy w trzech setach, ale postanowiliśmy spróbować odwrócić sytuację, walczyć do końca i się udało. To spotkanie było niezwykle emocjonujące i bardzo wzmocniło nas psychicznie. Widać to było w spotkaniu z Niemcami, kiedy stanowiliśmy kolektyw. Każdy z nas dał z siebie wszystko" - podkreślił. Dziennikarze i szkoleniowcy z różnych krajów chwalą atakującego Cwetana Sokołowa. Niektórzy uważają, że to tylko dzięki niemu Bułgarzy dotarli tak daleko. "To jeden z najlepszych siatkarzy na świecie, ale to nie tak, że on jest wielką gwiazdą w naszej drużynie. Tu każdy jest gwiazdą zespołu. Jesteśmy kolektywem i to jest naszą siłą" - stwierdził Sałparow. Na jego prawej dłoni widać wyraźnie świeże szycie po dość głębokim rozcięciu. Siatkarz jednak bagatelizuje uraz. "To nic takiego. To są mistrzostwa, podczas których walczy się na całego" - podsumował. Bułgarzy sobotni pojedynek z Włochami rozpoczną o godz. 18 na specjalnie przystosowanym stadionie piłkarskim w Kopenhadze. Trzy godziny wcześniej zmierzą się broniący tytułu Serbowie z mistrzami olimpijskimi Rosjanami. Finał i mecz o trzecie miejsce odbędą się dzień później.