Pierwsze starcie obu ekip zaplanowane jest na wtorek na 20.30 w Arenie Ursynów. - Z takim meczem związany jest niesamowity stres. Każda z drużyn chce przejść do historii i nie można tego porównać do potyczki w ramach rozgrywek krajowych. Mimo że bardzo dobrze się znamy, nie zabraknie motywacji, ambicji, determinacji i chęci walki - powiedział Panas. Szkoleniowiec podkreślił, że sam jest ciekaw jak się wszystko potoczy, ale uważa, iż żaden z zespołów nie będzie w stanie zaskoczyć rywala. - Znamy się zbyt dobrze. Od lat walczymy ze sobą w PlusLidze. Dlatego też atut własnej hali nie powinien odegrać tu większej roli. Najważniejsze będzie jak najszybsze opanowanie stresu i dyspozycja dnia poszczególnych graczy. Na szczęście u nas wszyscy są zdrowi, więc jestem dobrej myśli - dodał. Zdaniem Panasa niewielkie znaczenie ma fakt, że Politechnika już dwukrotnie w tym sezonie pokonała Tytana. - Oba mecze były niezwykle wyrównane. Łut szczęścia decydował o naszym końcowym zwycięstwie. Oby teraz też tak było - uznał. Dla stołecznej ekipy mecz ważny jest nie tylko ze sportowego punktu. - Na pewno pojawią się na trybunach potencjalni sponsorzy. I nawet jeśli zdecydują się wspomóc nas dopiero od przyszłego sezonu, to i tak to dla nas wiele by znaczyło. Sytuacja finansowa nie jest ciekawa, więc tym bardziej zwycięstwo w europejskich rozgrywkach byłoby czymś niesamowitym - ocenił trener. Rewanżowe spotkanie odbędzie się w sobotę w Częstochowie. W przypadku, gdyby zespoły miały na koncie po jednej wygranej w dwumeczu, o ostatecznym triumfie zadecyduje tzw. złoty set.