Według naszych informacji Cretu pożegna się z posadą jeszcze w tym tygodniu. Liczono, że tak doświadczony szkoleniowiec, który z ZAKSĄ zdobył potrójną koronę, da Skrze wymarzony powrót do europejskich pucharów. A zasłużony zespół nie gra w nich trzeci sezon z rzędu. Bełchatowianie są na ósmym miejscu, ostatnim, które daje miejsce w play-off i umożliwia walkę o medale. Jednak jeszcze w tej kolejce mogą ich wyprzedzić Ślepsk Malow Suwałki i AZS Olsztyn, a blisko jest też Stilon Gorzów. Skra może spaść nawet na 11. pozycję. Degradacja im nie grozi, ale przecież z Cretu mieli grać o medale. Rumuński szkoleniowiec dostał wolną rękę w budowie zespołu. Prowadzi drużynę od początku sezonu, wygrał dziesięć meczów, a przegrał jedenaście. Pod jego wodzą PGE GiEK Skra nie zdołała pokonać żadnego rywala, który był od niej wyżej w tabeli. Do zera przegrała z Aluron CMC Wartą Zawiercie czy Asseco Resovią. Cretu nie realizuje wiec celu, a jak informowaliśmy to jeden z najlepiej opłacanych szkoleniowców w Europie. Z klubem z Bełchatowa podpisał kontrakt opiewający na około 200 tys. euro za sezon. Już kilka tygodni temu odejście Cretu było przesądzone, ale do rozstania miało dojść po sezonie. Gra drużyny jednak nie przekonuje i nie ma gwarancji, że zakwalifikuje się do play off. Jako pierwsi informowaliśmy, że w następnym sezonie drużynę ma objąć Krzysztof Stelmach, były reprezentant Polski, a także zawodnik i asystent trenera Skry. Na razie nie wiadomo, czy Stelmach przyjdzie do Skry już teraz. Być może sezon Skra dokończy z trenerem tymczasowym.