W poprzednim sezonie, zakończonym z powodu pandemii COVID-19 już po fazie zasadniczej, Legionovia zajęła czwarte miejsce. Nigdy wcześniej klub ten nie znalazł się równie wysoko na koniec ligowych zmagań. Bieżące rozgrywki zakończył we wtorek na ósmej pozycji. "Zdecydowanie nie jesteśmy zadowoleni z tego miejsca. Co prawda wiedzieliśmy, że ciężko będzie powtórzyć wynik z zeszłego roku, ale chcieliśmy się znaleźć w okolicy czwartego-piątego miejsca, by robić progres i - jak to mówią - nie stać w miejscu" - zaznaczył Ciejka. Jak dodał, nikt nie był w stanie przed rozpoczęciem rozgrywek 2020/21 przewidzieć, jak będą one wyglądały. "Choroby, przerwy spowodowane przez COVID-19, co wybija z rytmu. Przypomnę, że zaczęliśmy sezon od trzech zwycięstw i byliśmy w czołówce, a potem przytrafiła się nam przerwa. Następnie doszło skręcenie kostki naszej najważniejszej zawodniczki Olivii Różański, potem jakieś drobne kontuzje nam się przyplątały. Niestety, ten sezon nie był taki, jaki sobie zakładaliśmy i jaki chcielibyśmy, żeby był. Ale to już jest za nami i skupiamy się na przyszłości" - zapewnił szef klubu z Legionowa. Zastrzegł, że nie wszystko można tłumaczyć pandemią. "Jestem daleki od tego. Na pewno miała ona wpływ na to, co się zdarzyło. Niektóre kluby przeszły to lżej, inne ciężej. To są kwestie indywidualne poszczególnych zawodniczek. Wszystko teraz można zrzucić na COVID-19, ale osobiście nie powiedziałbym, że w stu procentach winą tego wszystkiego jest właśnie on. Inne czynniki również miały wpływ" - ocenił. Jego zdaniem nieobecność na trybunach kibiców sprawiła, że granie u siebie przestało być atutem. "Zawodniczki nie są do tego przyzwyczajone. Z publicznością jest dodatkowa adrenalina. Myślę, że brak kibiców mógł mieć wpływ. Czynników jest dużo. Jest dość duża przypadkowość, co widać w całej lidze. Ale nie twierdzę, że czwórka, która teraz walczy o medale, nie powinna się tam znaleźć" - podkreślił. Ciejka przyznał, że nie wszystkie wybory personalne, których dokonano w Legionovii w ubiegłym roku, okazały się dobre. "Nie trafiliśmy z transferami - od niektórych zawodniczek oczekiwaliśmy więcej, a nie udało się. Naszym największym mankamentem w tym sezonie było przyjęcie, więc będziemy poszukiwać zawodniczki, która nam zagwarantuje stabilność w tym elemencie" - relacjonował. Jak dodał, trzon zespołu ma zostać zachowany. Na razie poinformowano o przedłużeniu umów z Klaudią Kulig i Izabelą Lemańczyk. "Wkrótce będziemy ogłaszać kolejne siatkarki. Jesteśmy już po rozmowach z nimi. Dwie z podstawowych zawodniczek już wcześniej miały obowiązujące także na kolejny sezon umowy. Co do zmian, to powinno ich być standardowo - pięć-sześć" - wyliczał. Prezes klubu z Legionowa jest zadowolony z włoskiego trenera Alessandro Chiappiniego. "Drużyna jak najbardziej pracuje w dobrym kierunku. Alessandro zaangażował się także we współpracę z pionem szkolenia młodzieży. Jak najbardziej chciałbym z nim dalej pracować" - skwitował. Legionovia w tym sezonie zaliczyła debiutancki występ w europejskich pucharach. Z Pucharem CEV pożegnała się już jednak po pierwszej fazie zmagań. "Na nasze nieszczęście trafiliśmy na bardzo mocnego przeciwnika, bo już na wstępie zmierzyliśmy się z późniejszymi półfinalistkami. To pokazuje, że nie przegraliśmy z byle kim. Historia klubu pisze się na nowo, sam występ w europejskich pucharach można uznać za pozytyw. Chcielibyśmy, żeby ta przygoda trwała" - zaznaczył Ciejka. Według niego po kończącym się sezonie pozostanie większa ogólna świadomość dotycząca koronawirusa, co ma przełożenie na bezpieczeństwo siatkarek i członków sztabów szkoleniowych. "Być może przed nowym już wszyscy będziemy mogli być też zaszczepieni. Będzie wówczas łatwiej. Może więc uda się uniknąć sytuacji, że całe drużyny będą wyłączone z gry. Pojedyncze przypadki chorych byłyby odseparowane, a reszta mogłaby trenować i grać. Najgorzej bowiem jak się zatrzymuje maszynę, która funkcjonuje. Jej ponowne uruchomienie jest bardzo ciężkie" - podsumował. Agnieszka Niedziałek