W dwóch pierwszych setach spotkania z JSW Jastrzębskim Węglem drużynie Michała Winiarskiego wychodziło niewiele. Jastrzębianie dominowali, nad siatką wręcz fruwał Tomasz Fornal, który zdobył w tych dwóch partiach aż 14 punktów. Po drugiej stronie była drużyna zmęczona i momentami zagubiona - przypominała tę, która niedawno nie dała rady Bogdance LUK Lublin w finałach PlusLigi. To zmieniło się jednak na początku trzeciego seta. Mocny początek zawiercian pokazał rywalom, że nie można zbyt wcześnie świętować awansu do finału. Drużynę Warty odmieniło dwóch rezerwowych - Patryk Łaba i Karol Butryn. Zastąpili dwóch Amerykanów, Aarona Russella i Kyle'a Ensinga. Drużyna Winiarskiego wróciła z zaświatów. Jest historyczny finał "Sytuacja z ostatnich dni w naszym zespole sprawiła, że wyszliśmy tak, a nie inaczej. Patryk Łaba po raz kolejny pokazał, że kiedy wchodzi z ławki, jest niezastąpiony. Kyle grał bardzo dobrze, był jednym z najlepszych w naszej ofensywie, ale czułem, że muszę wprowadzić zespół, który grał przez cały sezon razem. Potrzebowaliśmy trochę zagrywki, cieszę się, że to zafunkcjonowało" - argumentuje Winiarski. Pokerowa zagrywka Michała Winiarskiego. Podjął ryzyko w boju o finał Ligi Mistrzów Drużyna z Butrynem i Łabą faktycznie zaczęła prezentować się lepiej, choć początkowo zwłaszcza ten pierwszy teoretycznie dał jej niewiele. W trzecim secie skończył tylko jeden z siedmiu ataków, ale w ważnym momencie dodał też punkt zagrywką. To była pokerowa zagrywka, bo Butryn od kilkunastu dni nie grał. Doznał kontuzji jeszcze w półfinale PlusLigi i w trakcie batalii o złoto Warta ściągnęła mu awaryjnie zastępcę - zespół w ramach transferu medycznego wzmocnił Gyorgy Grozer. W Lidze Mistrzów zagrać jednak nie mógł, dlatego spotkanie rozpoczął Ensing. A potem na dobre, już do końca meczu zastąpił go Butryn. Ostatecznie atakujący miał wydatny wpływ na grę i zdobył łącznie 13 punktów. Po ostatniej akcji spotkania zawiercianie wpadli w szał radości, grzebiąc nadzieje Jastrzębskiego Węgla na zdobycie trofeum na pożegnanie liderów odchodzących z zespołu. To było już kolejne arcyważne starcie obu zespołów - wcześniej w meczu o Superpuchar Polski lepsi byli zawiercianie, Puchar Polski zdobył JSW. "Po raz kolejny kapitalne widowisko między tymi dwoma drużynami. Tak jakoś gramy na przemian, że raz wygrywają oni, raz wygrywamy my. Statystycznie wypadało na nas i cieszę się, że dzisiaj wygraliśmy" - zauważa trener Warty. Zawiercianom zostaje jeszcze jeden mecz - wielki finał z Sir Sicoma Monini Perugia. Początek meczu w niedzielę o godz. 20. Cztery godziny wcześniej JSW zagra o brąz z Halkbankiem Ankara. Z Łodzi Damian Gołąb