Nowy sternik związku obiecuje też, że na igrzyskach olimpijskich w Tokio zagrają męska i żeńska reprezentacja, a w siatkówce plażowej Polskę będą reprezentowały cztery pary (dwie męskie i dwie żeńskie), ma też nadzieję, że rola europejskiej federacji będzie większa w światowych strukturach. W rozmowie z Tomaszem Kowalczykiem Jacek Kasprzyk stwierdził, że nie boi się niczego co czeka go w ciągu najbliższych czterech lat na fotelu prezesa. Jakie będą pana największe atuty na stanowisku prezesa? Jacek Kasprzyk: - Znajomość siatkówki na każdym poziomie, od młodzika, szkolenia młodzieży poprzez sport seniorski, ten ligowy do reprezentacyjnego. Czego się pan najbardziej obawia przed czteroletnią kadencją? - Ja się niczego nie obawiam. Wybraliśmy wspaniałych ludzi do zarządu, stworzyliśmy drużynę i ta drużyna będzie grała. W siatkówce najważniejsza jest gra zespołowa. Jestem tu po to, żeby scalić środowisko siatkarskie. Mam nadzieję, że na następnych wyborach 16 województw będzie razem i siatkówka będzie jednością. Mówi pan, że niczego się nie obawia, obiecuje pan dwie polskie drużyny na igrzyskach w Tokio oraz cztery jeżeli chodzi o siatkówkę plażową, to odważne deklaracje. - Ja jestem odważnym człowiekiem i mam takie marzenie, żeby te sześć drużyn walczyło o medale na igrzyskach w Tokio. Będę robił wszystko, żeby to zrealizować. A jeżeli się nie uda? - To się nie uda. To jest sport. W siatkówce w ciągu kilku chwil jest się w niebie, a za chwilę w piekle, albo odwrotnie. Jak będzie drużyna, to będzie sukces. Zapowiada pan otwarcie ligi na spadki i awanse oraz rozszerzenie rozgrywek, ale w przypadku żeńskiej siatkówki, dwie dodatkowe drużyny w ekstraklasie wcale nie muszą zwiększyć poziomu. - Przy zwiększeniu ilości drużyn chcemy też wydłużyć kalendarz rozgrywek. Meczów więc będzie więcej, ale częstotliwość w najbliższym sezonie wcale nie będzie większa. Dwie lub trzy kolejki odbędą się w środę, a normalnie będziemy grać w ciągu weekendu. Uważam, że to dobry pomysł. A uważa pan, że wybory prezesa powinny odbywać się za zamkniętymi drzwiami? Na wtorkowe głosowanie nie zostali wpuszczeni dziennikarze, tego nie praktykuje się praktycznie w żadnej federacji... - Ja jestem za otwartością. To delegaci zadecydowali, że media nie zostały wpuszczone na część bardzo wewnętrzną (delegaci, którzy wybierali nowego prezesa, zagłosowali przeciwko jawności wewnętrznej części obrad - przyp. red.). Postaramy się to zmienić na następnych wyborach, pewne informacje dotyczące wyniku finansowego zostaną ujawnione, a reszta? Cóż czasem lepiej brudy prać wewnętrznie, żeby nie psuć jakości dyscypliny. Uważam, że niektórzy koledzy robią złą robotę dla siatkówki, nie szanując tych, którzy ciężką pracą z młodzieżą robią naprawdę kapitalną robotę. I trzeba za to podziękować. Jeżeli pan mnie zapyta o cokolwiek, na wszystko odpowiem. Skoro pan nie ma tajemnic, to jak wyglądają <a class="textLink" href="https://top.pl/finanse" title="finanse" target="_blank">finanse</a> związku? Powiedział pan, że przejmuje pan najlepszy związek sportowy w Polsce, miał pan na myśli z pewnością wyniki sportowe. Ale pamiętamy, że federacją targnęła afera korupcyjna. - Nic nikomu nie zostało udowodnione i do momentu, gdy nie będzie nic udowodnione, ta sprawa zostaje bez komentarza. (Jacek Kasprzyk nie odpowiedział na pytanie jak wygląda sytuacja finansowa związku - przyp. red.).