By zagrać w turnieju olimpijskim, są dwie drogi - poprzez turniej kwalifikacyjny lub wysokie miejsce w rankingu. Jeden z trzech turniejów eliminacyjnych zostanie rozegrany w Polsce (pozostałe w Chinach i Japonii). Bilety do Paryża zdobędą dwie najlepsze drużyny. Jeśli wziąć pod uwagę ranking, to awans powinny wywalczyć Stany Zjednoczone (nr 2 w rankingu) i Włochy (nr 5). Polki po udanym sezonie zajmują w nim siódme miejsce. Dalej są Niemcy (12.), Tajlandia (14.), Kolumbia (20.), Słowenia (25.) I Korea (36.). Łódzki turniej będzie wyczerpujący, bo w ciągu dziewięciu dni zespoły rozegrają po siedem spotkań. A np. Polki mają w nogach Ligę Narodów i mistrzostwa Europy. Stefano Lavarini: Przed nami wielkie wyzwanie - Wszystkie zespoły mają takie same obciążenia. Różnice mogą być jedynie w liczbie rozegranych setów. Było mało czasu między mistrzostwami Europy a kwalifikacjami - przyznaje Witkowska. - W końcówce pewnie będziemy gonić resztkami sił. Cel jednak nas motywuje a głowa i ciało muszą wytrzymać. Tworzymy zespół i to nasz atut. Pokazałyśmy, że potrafimy grać i wygrywać z najlepszymi. Łódź w ubiegłym roku okazała się dobrym miejscem dla kobiecej siatkówki. Tu w mistrzostwach świata Polki pokonały m. in. Stany Zjednoczone i Niemcy. - Łódź niezmiennie otwarta jest na siatkówkę. Droga do Paryża właśnie wiedzie przez to miasto. Mam nadzieję, że na koniec wręczymy paszporty olimpijskie, wystrzelą korki od szampanów i zorganizujemy fetę - mówił Janusz Uznański, dyrektor operacyjny Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Na kibiców i atmosferę liczy też Stefano Lavarini, trener reprezentacji Polski kobiet. - Siatkarki w Łodzi czują się tu jak w domu. Wiele z nich tu grało lub wciąż gra. Przed nami wielkie wyzwanie i też dlatego w tym sezonie przygotowania zaczęliśmy bardzo wcześnie. Igrzyska? Powinniśmy wygrać wszystkie mecze, by myśleć o kwalifikacji - uważa Lavarini.