Bełchatowianie do spotkania ostatniej szansy przystąpili bez jednego z liderów. Z urazem wypadł Miran Kujundzić, a do tego trener Gheorghe Cretu nie mógł skorzystać ze środkowego Michała Szalachy. Po drugiej stronie było lepiej, do pełnej sprawności wrócili przyjmujący Kevin Tillie i Karol Borkowski, których brakowało w pierwszym meczu ćwierćfinałowym. Francuz i Polak rozpoczęli jednak wśród rezerwowych. Po wyrównanym początku warszawianie odskoczyli na dwa punkty przy wyniku 10:8. PGE GiEK Skra odrobiła jednak straty i przy wyniku 11:13 Piotr Graban, trener gości, poprosił o przerwę. Ta najwyraźniej pomogła, bo jego drużyna wygrała cztery akcje z rzędu. Warszawianie jeszcze wzmocnili zagrywkę, gospodarze mieli olbrzymie problemy z przyjęciem. Próbował je poprawić wprowadzony z rezerwy Rafał Buszek, ale końcówka to była już zdecydowana przewaga PGE Projektu, udokumentowana zwycięstwem 25:19. Siatkówka. PGE GiEK Skra Bełchatów postawiła się warszawianom. Tie-break w ćwierćfinale Bełchatowianie ruszyli do ofensywy w drugim secie. Po asie serwisowym Amina Esmaeilnezhada prowadzili 5:2 i Graban interweniował, prosząc o przerwę. Drugą wykorzystał przy stanie 10:5 dla Skry, ale efektów nie było. Blok gospodarzy zatrzymał Bartłomieja Bołądzia, a kiedy Pavle Perić wykończył kolejny kontratak, bełchatowianie prowadzili już 16:9. W polu serwisowym po raz drugi serią popisał się Amin i w tym secie zwrotu akcji już nie było. Skra wygrała dokładnie z taką samą przewagą, jak PGE Projekt w pierwszym secie - 25:19. Ale od początku trzeciej partii ponownie to goście ponownie nadawali jednak ton rywalizacji. Znów naciskali zagrywką, którą rywali zaskoczyli Jan Firlej i Tobias Brand. Olbrzymie problemy z przyjęciem miał Perić, PGE Projekt prowadził już 11:5. Rosnącą przewagę warszawian starał się powstrzymać Cretu. W czasie drugiej przerwy na żądanie nie przebierał w słowach i próbował krzykiem pobudzić siatkarzy. Bełchatowianie nadal popełniali błędy. Niezłe wejście zanotował Mateusz Nowak, świeżo upieczony kadrowicz Nikoli Grbicia, ale to były tylko momenty radości dla kibiców gospodarzy. Brand zdobył łącznie siedem punktów, a PGE Projekt wygrał 25:18. Skra świetnie rozpoczęła czwartą partię. Grzegorz Łomacz, rozgrywający gospodarzy, popisał się blokiem, na który nadział się wprowadzony z rezerwy Tillie. I bełchatowianie prowadzili już 7:3. Skuteczny w ataku był Amin, swoje w bloku ponownie dołożył Żiga Stern, i przewaga gospodarzy sięgnęła sześciu punktów. Ekipie Grabana nie pomogły kolejne zmiany. Dwa punkty zagrywką do dorobku Skry dorzucił Bartłomiej Lemański, jego zespół wygrał 25:20 i doprowadził do tie-breaka. Początek piątej partii był wyrównany. Goście grali z dwoma rezerwowymi - na boisku byli Tillie i Linus Weber. I przy zmianie stron to PGE Projekt prowadził 8:7. Dwupunktową przewagę zyskał po bloku Jakuba Kochanowskiego. Byli blisko trzypunktowego prowadzenia, ale różnicę zniwelował challenge, o który poprosił Cretu. A po bloku Amina bełchatowianie doprowadzili do remisu 13:13. Rozstrzygnęła gra na przewagi. W niej po jednej z piłek kibice w Bełchatowie już zaczęli świętować zwycięstwo, ale tym razem challenge przyznał punkt gościom. Ostatecznie tie-break zakończył się dopiero wynikiem 23:21 - wygrali goście. PGE Projekt Warszawa rywalizację o mistrzostwo Polski będzie kontynuować w półfinale. Tam jego rywalami będą siatkarze Aluron CMC Warty Zawiercie, którzy w sobotę wyeliminowali Asseco Resovię. Drużyny z Warszawy i Zawiercia wcześniej spotkają się w półfinale TAURON Pucharu Polski.