Po obu stronach włoscy szkoleniowcy, którzy jako siatkarze wspólnie zdobyli trzy mistrzostwa świata. Lepszy okazał się jednak Andrea Giani, który prowadzi reprezentację Francji. Mistrzowie olimpijscy byli lepsi od mistrzów świata. I to oni będą finałowymi rywalami reprezentacji Polski, która zagra o złoto po heroicznym zwycięstwie z USA. Będzie to więc rewanż za ćwierćfinał z igrzysk w Tokio, gdy to właśnie Francuzi wyeliminowali "Biało-Czerwonych". Faza pucharowa igrzysk w Paryżu stoi pod znakiem niezwykle wyrównanych meczów i taki był też pierwszy set rywalizacji Francji z Włochami, choć jednak z lekką przewagą gospodarzy. Po obu stronach było dużo obron. Przed końcówką w kontrataku błysnął Earvin Ngapeth i było 19:17 dla Francji. Po chwili to właśnie jej zawodnicy narzucili swój styl rywalom, zagrywkami pomógł Antoine Brizard, i obrońcy tytułu wygrali 25:20. Włosi na początku drugiego seta wzmocnili zagrywkę. Tyle że nie dało im to więcej przewagi, a Francuzi odpowiedzieli tym samym. Jeszcze jednym asem serwisowym popisał się Brizard i już przy stanie 8:6 dla gospodarzy trener Włoch Ferdinando De Giorgi poprosił o przerwę. Na boisku było coraz więcej dyskusji z sędzią. Ich zarzewiem były decyzje arbitra w sprawie "kiwek", które wywołują na turnieju w Paryżu mnóstwo kontrowersji. Wszystko przez zmienione przed igrzyskami wytyczne dla arbitrów, którzy mają być bardziej surowi w ocenie takich zagrań. Włosi się jednak uspokoili, a po asie serwisowym Alessandro Michieletto objęli prowadzenie 13:12. Włosi mieli nawet dwa punkty prowadzenia, ale gospodarze odwrócili sytuację. Kiedy zablokowali atak Daniele Lavii, objęli prowadzenie 18:17. Włosi ponownie potrzebowali przerwy, ale to mistrzowie z Tokio złapali wiatr w żagle. Znów zdominowali końcówkę, w dodatku wieńcząc seta w najlepszy możliwy sposób - asem serwisowym, którym popisał się wprowadzony z ławki rezerwowych Yacine Louati. Takiego bohatera nikt się nie spodziewał. To on poprowadził grę kadry Francja nie zatrzymała się nawet na chwilę. Znamy rywali Polski w meczu o złoto Włosi w tym turnieju już raz byli pod ścianą. W ćwierćfinale przeciwko Japonii również przegrali dwa pierwsze sety, a do tego w trzecim przegrywali już 21:24. Mimo to utrzymali nerwy na wodzy, obronili piłki meczowe, a potem wygrali jeszcze dwa sety i cały mecz. W środę przeciwko Francji byli w podobnej sytuacji. Rywale już w pierwszych akcjach trzeciej partii uruchomili blok i zaczęli budować przewagę. Francuscy kibice już na początku tego seta odśpiewali "Marsyliankę", a ich ulubieńcy mieli cztery punkty przewagi. Mistrzowie świata, wspierani przez wprowadzonego na boisko Lukę Porro, zmniejszyli straty do punktu. Tyle że po kilku udanych akcjach gospodarzy Francja ponownie prowadziła pewnie, 13:9. W ataku szalał Trevor Clevenot, który zamęczał mistrzów świata sprytnymi zagraniami. To do końca przytłoczyło Włochów - mimo że wygrali kilka akcji w końcówce, Francja pokonała wielkich rywali 25:21. Publiczność w Paryżu wpadła w euforię. Przegrani Włosi zagrają o medal szybciej niż Francuzi. Już w piątek zmierzą się z Amerykanami. Grbić czegoś takiego jeszcze nie przeżył. A po meczu wbił szpilę