Ten duet jako ostatni z siedmiu biało-czerwonych par (cztery męskie i trzy kobiece) został wyeliminowany z imprezy. "Poprzednio w MŚ były dwie pierwsze polskie pary męskie, teraz cztery i wszystkie dotarły do - można powiedzieć - czołowej "17" turnieju. Myślę, że za dwa lata będzie medal. Takie mam przeczucie. Rywale w zawodach zagranicznych zaczynają się nas bać i kalkulować" - argumentował Szałankiewicz (Stakolo Staszów). On i Kądzioła (MKS Dąbrowa Górnicza) tym razem dotarli o rundę wyżej w porównaniu z debiutanckim występem w Rzymie. "Jeśli za każdym razem będziemy poprawiać się o jeden stopień, to za sześć lat będzie medal. Poczekamy" - zadeklarował z uśmiechem Kądzioła. Jego zdaniem występu biało-czerwonych par w Starych Jabłonkach nie można oceniać jako nieudanego. "Cieszmy się tym, że odbywają się tu MŚ, że wyszliśmy i pokazaliśmy dobrą siatkówkę, a nie mówmy o porażkach, bo nie o to tu chodzi. Pokazaliśmy się z jak najlepszej strony, walczyliśmy do końca" - podkreślił. Jak jednak przyznał jego boiskowy partner, w sobotnim pojedynku z Niemcami Jonathanem Erdmannem i Kayem Matysikiem (0:2) zaprezentowali się gorzej niż we wcześniejszych pojedynkach. "Rywale kończyli większość kontr, jeśli nie wszystkie. Decydowała chyba dyspozycja dnia - oni grali naprawdę dobrze, a my troszkę słabiej. Może nie tak źle jak w pierwszym meczu grupowym z Czechami, ale potrafimy grać lepiej" - ocenił. Zwrócił uwagę na to, że Niemcy postawili znacznie trudniejsze warunki niż piątkowi przeciwnicy, którymi byli Austriacy Daniel Muellner i Joerg Wutzl. "To inny poziom siatkarski. Wczoraj mogliśmy zanotować więcej obron i bloków. Dzisiejsza słabsza postawa nie wynikała z rozprężenia po piątkowym zwycięstwie. Raczej byliśmy zdenerwowani, że nie możemy skończyć ataku. Przygotowana na sobotni mecz taktyka czasem się sprawdzała, a czasem trzeba było ją zmieniać w trakcie spotkania" - zaznaczył. Z Erdmannem i Matysikiem Kądzioła i Szałankiewicz spotkali się w fazie grupowej czerwcowego turnieju World Tour Grand Slam w Hadze. Pokonali ich wówczas w dwóch setach. "Graliśmy tam z nimi, ale wówczas bardzo wiało i nie do końca była to siatkówka plażowa, tylko...wietrzna" - podkreślił zawodnik Stakolo Staszów.