Dwa ostatnie sezony polskich siatkarek w Lidze Narodów to wielkie sukcesy. Od dwóch lat nie schodzą z podium, zdobyły dwa brązowe medale. W roku poolimpijskim w kadrze doszło do kilku zmian, ale początek w Lidze Narodów jest obiecujący. Polki wygrały, choć trener Stefan Lavarini nie mógł skorzystać z Olivii Różański, która na tym meczu pojawiła się tylko w stroju libero. Pierwsze akcje meczu dały przewagę polskim siatkarkom. Świetnie w ataku rozpoczęła Martyna Czyrniańska, która skończyła dwie pierwsze akcje z lewego skrzydła. 21-letnia przyjmująca w niedawnej rozmowie z Interia Sport przekonywała, że ten sezon może być dla niej przełomowy. W pierwszym secie zdobyła aż siedem punktów. "Biało-Czerwone" szybko odskoczyły na pięć punktów i trener Tajlandii szybko poprosił o przerwę. Polki w pierwszej fazie meczu nie popełniały błędów, co było jeszcze ich problemem w czasie towarzyskiego turnieju w Koszalinie, którym otworzyły sezon. W końcu jednak błąd w ataku popełniła środkowa Aleksandra Gryka i przewaga zmalała, Polska prowadziła 10:8. Zaczęły się problemy, akcji nie kończyła Magdalena Stysiak i rywalki przejęły prowadzenie. Polki opanowały sytuację i po bloku Agnieszki Korneluk odzyskały prowadzenie przy stanie 15:14. W końcówce przewagę odbudowały zagrywki Martyny Łukasik, ostatecznie ekipa Lavariniego wygrała 25:22. Liga Narodów siatkarek. Polska pokonała Tajlandię, Martyna Czyrniańska liderką W tym sezonie reprezentacja Polski może rozgrywać fazę wstępną Ligi Narodów dość spokojnie. Turniej finałowy zostanie rozegrany w Łodzi, Polska jako gospodarz ma w nim pewny udział. Mimo to Lavarini zabrał do Chin niemal najmocniejszy możliwy skład. Cele są ambitne - nie ukrywa tego prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Sebastian Świderski. "Pierwszy cel to awansować do półfinału - wygrać ćwierćfinał, by nasze panie grały pełen turniej. Wiemy doskonale, że będzie ciężko, jest wiele trudnych przeciwniczek, reprezentacji, które też chcą zaistnieć" - przekonuje były siatkarz. Drugiego seta znów dobrze rozpoczęła Czyrniańska, która popisała się asem serwisowym. Polki prowadziły 8:4. Ich przewaga jeszcze wzrosła, kiedy już czwartym punktowym blokiem popisała się Korneluk. Po chwili kolejny punkt zagrywką zdobyła Czyrniańska i Polska wygrywała już 14:8. Po drugiej stronie numerem jeden w ataku była Kokram Pimpichaya, która w drugim secie dotarła już do granicy 14 zdobytych punktów. W drugiej części seta przewaga Polski znów jednak stopniała, Tajki wygrywały długie akcje i przegrywały już tylko 16:17. W ofensywie nie zawodziła Czyrniańska i Polki wygrywały 24:22. W końcówce błąd popełniła jednak Stysiak i seta rozstrzygnęła gra na przewagi. Na szczęście dla Polski krótka - as serwisowy Gryki zapewnił zwycięstwo 26:24. Na początku trzeciej partii na dwa punkty odskoczyły Tajki. Po polskiej stronie w końcu swój pierwszy punkt atakiem zdobyła Korneluk. "Biało-Czerwone" nie dały rywalkom zbudować większej przewagi, ale wynik oscylował wokół remisu. W końcu jednak Polki wypracowały sobie przewagę, po ataku Łukasik prowadziły już 19:15. To dało im komfortową przewagę przed końcówką seta. Rywalki szukały zmian, ale efektów nie było. Polska wygrała 25:22, a Czyrniańska zakończyła mecz z 17 zdobytymi punktami, wyprzedzając nawet Stysiak. W pierwszym meczu turnieju w Pekinie reprezentacja Turcji pokonała 3:1 Francję. Z Turczynkami "Biało-Czerwone" zagrają w sobotę, już w czwartek drużyna Lavariniego zmierzy się natomiast z Chinkami. Tajlandia: Pornpun, Thatdao, Warisara, Hattaya, Pimpichaya, Ajcharaporn - Piyanut (libero) oraz Chatchu-On, Jidipa (libero), Natthanicha, Tchanacha, Sasipapron Polska: Stysiak, Korneluk, Czyrniańska, Wenerska, Gryka, Łukasik - Szczygłowska (libero) oraz Smarzek, Grabka, Łysiak