Nikola Grbić przed igrzyskami olimpijskimi w Paryżu zdecydował się na dość zaskakującą dla kibiców selekcję. Selekcjoner reprezentacji Polski zostawił bowiem w domu świetnie spisującego się Bartosza Bednorza. Kosztem przyjmującego Asseco Resovii Rzeszów do Paryża zabrał swojego żołnierza i jednego z kapitanów - Aleksandra Śliwkę. Karol Kłos szczerze o rywalizacji z kolegą z kadry. Nie miał litości Nie wszystkim się to podobało, ale ostatecznie Grbić zamierzony cel w zdecydowanej części osiągnął. Z igrzysk wrócił bowiem z medalem, wprawdzie nie złotym, ale jednak medalem, na który polska siatkówka czekała wiele długich lat. Śliwka na igrzyskach odgrywał jednak rolę drugoplanową, a nie jak to było w poprzednich sezonach - lidera. Aleksander Śliwka gotowy do gry. Sam ogłasza Wszystko w związku z problemami fizycznymi, które trapiły go przed turniejem i przez bardzo długi czas poprzedniego sezonu. Po turnieju z kolei Śliwka narzekał na ból w kolanie, przez który wciąż nie wrócił do treningów z nowymi klubowymi kolegami z Suntory Sunbirds Osaka. Lider PlusLigi miał kłopoty. Niemiec przyćmił polskich siatkarzy Jak się okazuje, te są już za nim, co ogłosił w rozmowie z TVP Sport. - Nie jestem jeszcze w stu procentach gotowy do gry. Dziś dołączyłem do zajęć sześć na sześć. Powrót na parkiet jest więc coraz bliżej. Dlaczego tak to wygląda? Musiałem zadbać o zdrowie, a konkretnie o kolano, po sezonie olimpijskim. Doskwierało mi ono przez końcówkę sezonu klubowego oraz cały reprezentacyjny - powiedział jeden z kapitanów reprezentacji Polski. Oznacza to, że już niebawem powinniśmy zobaczyć debiut Śliwki w nowych barwach, kibice z pewnością na to czekają. Pozostaje mieć nadzieję, że teraz już nie przytrafią się żadne fizyczne dolegliwości i nasz siatkarz będzie mógł skupić się na grze.