Gdańszczanie w tym sezonie w PlusLidze spisują się poniżej oczekiwań, ale w Pucharze Polski nie zawodzą. W pełni wykorzystali dobre losowanie i po raz trzeci z rzędu awansowali do turnieju finałowego. We wtorek pozwolili rywalom wygrać seta, ale opanowali sytuację i przedłużyli serię dobrych wyników z ostatnich tygodni. Już w pierwszym secie kibice w Trójmieście mogli obejrzeć sporo długich akcji. I oklaskiwać dużo udanych zagrań zawodników Trefla. Gospodarze szybko zaczęli grać środkiem i często podbijali ataki rywali. Efektem były szybko wypracowane cztery punkty przewagi. Co prawda GKS szybko doścignął gdańszczan, ale w drugiej połowie seta Trefl znów prowadził wysoko, 17:14. Goście jeszcze raz doprowadzili do remisu, ale w końcówce nie dali rady. Współpraca rozgrywającego Lukasa Kampy ze środkowym Karolem Urbanowiczem przyniosła wygraną 25:21. Mariusz Wlazły skuteczniejszy od Jakuba Jarosza W obu drużynach ważne role odgrywają doświadczeni atakujący. W Treflu jest nim 38-letni mistrz świata Mariusz Wlazły. W GKS-ie największy ciężar w ofensywie spoczywa na młodszym o cztery lata mistrzu Europy, czyli Jakubie Jaroszu. Na początku drugiej partii mocną zagrywką błysnął atakujący Trefla. A że podobnymi serwisami popisał się też Urbanowicz, gospodarze od początku seta prowadzili trzema punktami. W ataku Wlazłego mocno odciążał jednak przyjmujący Bartłomiej Lipiński, który zdobywał najwięcej punktów dla drużyny z Trójmiasta. To właśnie po jego ataku przewaga gospodarzy wzrosła do pięciu punktów. Katowiczanie robili, co mogli, i zmniejszali straty. Ale za każdym razem gdańszczanie znów uciekali. W końcówce mocną zagrywkę dołożył jeszcze Moritz Reichert. Tym razem Trefl wygrał 25:20. Trefl Gdańsk czeka na ZAKS-ę lub Stal Nysa Katowiczanie mocno cierpieli przez problemy z przyjęciem. Do tego dochodziła słabsza dyspozycja Jarosza. W pierwszych dwóch setach zdobył atakiem zaledwie dwa punkty. W dodatku już na początku trzeciej partii zaatakował w siatkę. Mimo to trener Grzegorz Słaby nie decydował się na zmianę. Set długo był wyrównany, to szkoleniowiec Trefla Michał Winiarski jako pierwszy poprosił o czas. Wśród gości nieco odżył Gonzalo Quiroga, po jego ataku goście wypracowali trzypunktową przewagę. Po świetnych zagrywkach Jarosza różnica wzrosła do pięciu punktów. Z takich strat Trefl nie potrafił się już wygrzebać i przegrał 20:25. Na czwartą partię drużyna Winiarskiego wyszła jednak odmieniona. Błyskawicznie objęła prowadzenie 5:1. Co prawda po chwili straty zmniejszył Quiroga, ale cały czas to gospodarze mieli przewagę. Seta na dobre rozstrzygnęli przy zagrywkach Wlazłego. Przy serwisie kapitana dobrze funkcjonował również gdański blok. Katowiczanom nie pomogło wprowadzenie na boisko rezerwowego rozgrywającego Jakuba Nowosielskiego. Gospodarze wygrali pewnie i wysoko - 25:17.Dzięki zwycięstwu Trefl wywalczył sobie prawo gry w Final Four Pucharu Polski we Wrocławiu. W ostatni weekend lutego rywalem gdańszczan będzie zwycięzca rywalizacji Grupy Azoty ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle z PSG Stalą Nysa. Z powodu izolacji części wicemistrzów Polski ten ćwierćfinał został jednak przełożony na 23 lutego. Trefl Gdańsk - GKS Katowice 3:1 (25:21, 25:20, 20:25, 25:17) Trefl: Wlazły, Mordyl, Reichert, Kampa, Urbanowicz, Lipiński - Olenderek (libero) oraz Łaba, Sasak, Kozub GKS: Jarosz, Hain, Rousseaux, Ma’a, Kania, Quiroga - Mariański (libero) oraz Domagała, Lewandowski, Ogórek (libero), Nowosielski