- Bardziej obawiałam się Rosjanek w półfinale. To bardzo trudny rywal, silny fizycznie i dysponujący wysokim blokiem. Włoski zespół znam dość dobrze, wiem czego się po nim spodziewać. Niczym mnie nie zaskoczył - dodała Świeniewicz, która od wielu lat występuje w lidze włoskiej. Po wygranym meczu w wielkim finale z Włochami żadna z rywalek nie pogratulowała Polkom sukcesu. - Znamy się bardzo dobrze, bo gramy w jednej lidze, ale żadna nie gratulowała mi zwycięstwa - podkreśliła zawodniczka Desparu Perugia. - Dopóki ręki czy nogi mi nie urwało, to mogę grać. Byłam lekko przeziębiona, ale ani przez chwilę nie myślałam o tym, by nie wyjść na parkiet. Nie ukrywam natomiast, że po półfinale z Rosjankami byłam wykończona. Na szczęście jesteśmy mocne psychiczne. To był największy atut w tych mistrzostwach - mówiła MVP mistrzostw Europy. W poniedziałek wieczorem polskie siatkarki wróciły do Polski. Kibice zgotowali "Złotkom" wspaniałe powitanie. Ominęło to Dorotę Świeniewicz, która prosto z Zagrzebia pojechała do Perugii. - Pewnie, że żałuję. To cudowna chwila, gdy drzwi na lotnisku się otwierają, a kibice śpiewają "Sto lat", czekają z kwiatami. Ale ja już w czwartek rozpoczynam z Perugią przygotowania do nowego sezonu. Dlatego z Polski do Zagrzebia przyjechałam autem - wyznała. Zobacz galerię zdjęć z meczu finałowego ME POLSKA - WŁOCHY Zobacz galerię zdjęć z dekoracji mistrzyń Europy