- Nic mnie już nie boli, ale kostka nadal puchnie. Na początku przyszłego tygodnia przejdę dodatkowe badania, które dokładnie określą, co się dzieje - powiedziała Świeniewicz na łamach "Sportu". - Jeszcze dwa tygodnie temu dzwonił do mnie trener Andrzej Niemczyk i namawiał na wyjazd do Ankary. Jak usłyszał, że nie do końca jestem wyleczona, to zmienił zdanie. Przecież zdrowie jest najważniejsze. Powiedział: - Dorota, lecz się, bo w przyszłym roku czeka nas walka o obronę tytułu na Starym Kontynencie - mówiła siatkarka. Przebywające na turnieju eliminacyjnym do Grand Prix 2005 Polki po trzech meczach mają dużą szansę na awans. - Ogromnie się z tego cieszę. Przed wyjazdem do Ankary miałam sporo obaw tak jak zresztą większość polskich kibiców. Niemczyk odmłodził kadrę i postawa w meczach o stawkę była wielką niewiadomą. Dziewczyny zaczęły słabiutko z Holenderkami, ale nie panikowałam. Wiedziałam, że my zawsze zaczynamy turnieje w kiepskim stylu. Zwycięstwa z Rumunkami i Bułgarkami dały poczucie pewności siebie. Jeszcze dzisiaj wygrają z Turczynkami i w przyszłym roku zagramy w finałowej fazie Grand Prix - oceniła Śieniewicz. - W kadrze zagram w przyszłym roku. Zapowiada się bardzo bogaty w wydarzenia sezon. Jeżeli dziewczyny zajmą miejsce w pierwszej trójce turnieju w Ankarze, to będziemy rywalizować w fazie finałowej Grand Prix. No i czekają nas oczywiście mistrzostwa Europy - zakończyła.