Trefl przyjechał do Tarnowa, gdzie w tym sezonie mecze w roli gospodarza rozgrywa Barkom Każany, podbudowany zaskakującym zwycięstwem z Aluron CMC Wartą Zawiercie. Tyle że tym razem trener Mariusz Sordyl musiał sobie radzić ze składem przetrzebionym kontuzjami. Wypadł podstawowy rozgrywający Kamil Droszyński oraz środkowy Moustapha M'Baye, po dziewięciu kolejkach najlepiej blokujący zawodnik PlusLigi. Gdańszczanie rozpoczęli spotkanie nie najlepiej. Już w pierwszym ataku na blok nadział się Piotr Orczyk. Po drugiej stronie dobrze prezentował się Ilja Kowaliow, a po asie serwisowym Denissa Petrovsa gospodarze prowadzili już 12:8. Sordyl zaczął wzywać na boisko rezerwowych, m.in. wracającego po kontuzji atakującego Aleksieja Nasewicza. Młody siatkarz zdobył dwa punkty, ale został też dwa razy zablokowany. Treflowi pogoń za lwowianami się nie udała - Barkom pewnie wygrał 25:19. Ukraiński zespół tym razem wytrzymał w końcówce seta. A to nie było w tym sezonie regułą. W poprzednim meczu, z Cuprum Stilonem Gorzów Wielkopolski, lwowianie przegrali partię mimo prowadzenia 24:22, a kolejną rozpoczęli od dziewięciu przegranych akcji. To właśnie takie sytuacje składają się na bardzo złe położenie w tabeli PlusLigi - Barkom wygrał do piątku tylko jeden mecz. W drugim secie spotkania z Treflem wyraźnie odżyli goście. Do szóstki wrócił Jakub Jarosz, świetnie zagrywał Jakub Czerwiński, i w połowie partii gdańszczanie mieli pięć punktów przewagi. Gospodarze mieli problemy z przyjęciem, a gdańszczanie atakowali ze skutecznością na poziomie 60 procent. Tym razem to goście nie dali szans rywalom i wygrali wysoko, bo aż 25:13. Znów głośno o Tomaszu Fornalu. Kibice wybrali go kosztem kolegów z kady PlusLiga. Szósty tie-break Trefla Gdańsk, Barkom Każany Lwów z ważną zdobyczą Trzecia partia to kolejny zwrot akcji. Na wysoki poziom wrócił Kowaljow, liderem Barkomu w ofensywie stał się jednak Australijczyk Lorenzo Pope. Ukraińska drużyna znów bardzo dobrze radziła sobie w ataku i dość szybko odskoczyła na cztery punkty. Treflowi trudno było odrobić straty, bo tym razem to u siatkarzy Sordyla mocno szwankowało przyjęcie. W końcówce udowodnił to jeszcze wprowadzony na zagrywkę po stronie Barkomu Mart Tammearu. Ostatecznie jego zespół wygrał 25:20. Więcej emocji było w kolejnym secie. Świetnie rozpoczęli go gospodarze, którzy mogli powoli myśleć o drugim zwycięstwie w tym sezonie. W końcu prowadzili już 5:1. Trefl przetrzymał jednak trudniejszy okres, a w polu zagrywki pomógł Rafał Sobański. I gdańszczanie zdołali nie tylko odrobić straty, ale i objąć prowadzenie 15:12. Lwowianie grali już bez Wasyla Tupczija, zwykle lidera ofensywy, którego trener Ugis Krastins ściągnął z boiska. Na moment różnica między zespołami zmalała jeszcze do punktu, ale ostatecznie Trefl wygrał 25:22. To był już szósty tie-break Trefla w tym sezonie, a to przecież dopiero 10. kolejka PlusLigi. Na boisku wśród gdańszczan pozostał Sobański, po stronie gospodarzy wrócił Tupczij. Gra była wyrównana, choć obie drużyny nie potrafiły ustrzec się błędów. W pierwszej części seta lepiej spisali się jednak lwowianie, którzy przy zmianie stron prowadzili 8:6. Goście stracili skuteczność w ataku, zwłaszcza Czerwiński. Lwowianie już się nie zatrzymali, wygrali 15:10 i zanotowali drugie zwycięstwo w tym sezonie. Barkom Każany: Tupczij, Fasteland, Pope, Petrovs, Rohożyn, Kowaliow - Pampuszko (libero) oraz Tammearu, Cmokało, Valimaa, Szewczenko Trefl: Jarosz, Mordyl, Orczyk, Kampa, Pietraszko, Czerwiński - Koykka (libero) oraz Nasewicz, Jorna, Sobański Zbigniew Bartman punktuje wicemistrzów Polski. Wskazał dwóch "winnych"